RE: IN VITRO
o matko, po kolei
svirek / scarlet et consortes
:
dlaczego Kościół to czy tamto - nie wiem. Nie chodzę do kościoła, nie biegam na msze, nie jestem na bieżąco z prawem kościelnym... no po prostu musicie pytać jakiegoś katolika
albo księdza - być może jest jakieś wyjaśnienie, być może możecie - jako katolicy - właśnie pytaniami czy dyskusją na forum kościoła wprowadzić lepsze zasady, bardziej sprawiedliwe. Chodzi nie o to, żeby milczeć i się obrażać, że coś się dzieje źle, tylko żeby mówić, co jest złe i to poprawiać.
Nawet jeśli dotyczy Kościoła, nie nie?
elprincipto:
no muszę przyznać Ci rację co do późniejszych kłopotów, chyba nikt tego nie wiem, bo metoda jest stosowana stosunkowo krótko. Ale jeśli przyczyną są problemy z "obsługą" ciąży a nie z genetycznymi wadami płodu to płód o ile przetrwa ciążę jest ok. Ja np miałam kłopoty z donoszeniem ciąży i brałam leki na podtrzymanie, ale moje dziecko urodziło się w pełni zdrowe (przynajmniej na razie i odpukać nic nie dolega). Do in vitro można pobrać komórki innych partnerów (w domyśle: zdrowe), więc genetycznie materiał jest ok, czyli potomek jest ok, czyli potomstwo potomka będą ok (możemy założyć z dużym prawdopodobieństwem).
Jednak Twój argument należy rozważyć i jest interesujący.
odnośnie norm etycznych - chrześcijaństwo nie jest oparte wyłącznie na dekalogu, a etyka nie powstała wraz z Chrystusem - patrz antyk.
Boney
nic nie sądzę. Nie interesuje mnie, że ktoś NIE dopuszcza do powstania nowych ludzi (ludzi i tak jest za dużo na świecie). Nikogo tym nie krzywdzi przecież.
Natomiast nie usprawiedliwiam łamania norm moralnych w imię własnej wygody, przyjemności czy instynktów.
Nie uważam, że te normy należy łagodzić tylko dlatego, że komuś nie chce się ich przestrzegać.
Bo w pewnym momencie może ktoś powie, że nie chce mu się przestrzegać zasad, na przykład... że nie wolno krzywdzić Majki_m. Bo on uznał, że Majka_m to jest jakiś tam niepełnowartościowy człowiek. I że można ją hyc, hyc o głowę. Bo na przykład okaże się, że Majka stoi komuś na drodze do powiedzmy miłości
Z miłości ludzie robią różne rzeczy, nawet zabijają. No i co? Jakoś nie czułabym się za dobrze jako zmarlak, nawet jeśli ktoś nazwałby mnie tylko grudką komórek, urodzonym embrionem, przedczłowiekiem, osobnikiem bez duszy (jako ateistka jestem na to szczególnie narażona, no nie?)