Kiedyś opisywałem sprawę ludzi, którzy chcieli na własnej posesji postawić sklep w narożu działki. Niestety, przez głupi upór kogoś z urzędu (wiem kto podpisał ten dokument, ale nie będę pisał kto, bo lubię psowate
) nie dostali zgody na podaną lokalizację, tylko kilka metrów w głąb działki. Bez sensu, bo postawienie budynku wewnątrz działki zajmie dużo więcej terenu zielonego, niż w narożniku. Trzeba to dodatkowo odgrodzić, zająć kawałek placu na dodatkową ścieżkę do sklepu itd, itp. Nie, bo nie i już.
Miasto zyskało by dodatkowy dochód z podatku, ludzie pracę, a tak... nie ma nic.
Takich kwiatków znalazłoby się pewnie więcej, ale nie chce mi się szukać.
Budowa ulicy przy cmentarzu, walka o ścieżkę rowerową przez park itd.
Urząd, z założenia, powinien iść mieszkańcom na rękę, a, jak widać, niewiele się robi w tym kierunku.