RE: Nowe Przymierze Samorządowe
(01.03.2015 18:47 )Gość napisał(a): Drugi radny to M. Treliński z dawnego Przymierza.
Jeśli się nie mylę, to jest też trzeci - to R.Mirgos.
No właśnie, tu są wątpliwości "czyj on", dlatego nie wyliczyłam jego nazwiska, ale nawet - to 3 radnych stanowi zbyt małą siłę by samotnie wspierać W. Jasińskiego.
(01.03.2015 18:52 )Unkas napisał(a): Wydaje mi się, że w wypadku P.Jerzego zadziałała magia nazwiska. Zresztą miało to miejsce nie pierwszy raz.
A co to za magia? Znasz kogoś popularnego o takim nazwisku?
(01.03.2015 18:54 )Gość napisał(a): Ilość otrzmanych głosów ( nie pamiętam ile otrzymał w poprzedniej kadencji rady, ale sprawdzę) nie ma przełożenia nad postępowaniem radnego w czasie trwania kadencji. Radny Jerzy N. prawie do końca poprzedniej kadencji rady podnosił rękę tak ,jak mu kazała partia, a więc nie mów mi,że miał swoje zdanie. Z tego jasno wynika,że dieta była dla niego jednak tak ważna,że nie odciął się od swojego ugrupowania, a z kolei wyjść z niego i stać się radnym niezależnym byłoby tylko farsą.Na razie nie podzielam twoich poglądów,ale jak będę miał więcej danych na ten temat, to być może przyznam ci rację. Pozdrawiam. CYCERO.
No właśnie ponad 600. Nie chodzi o to, że radny, który otrzymał więcej głosów będzie lepiej pracował, ale o to, że to jego właśnie, z całej RM, wyborcy obdarzyli największym zaufaniem i na pewno, w jakiejś mierze byli to wyborcy PO.
Twoje posty wyglądałyby lepiej, gdybyś na poparcie swoich racji nie używał wytartych sloganów. Partia jako taka akurat w tym przypadku nie mogła nic kazać - J. Naziębło nigdy nie był członkiem PO, nie miał też obiecanych żadnych profitów z ramienia rządzących, ani też ich nie oczekiwał.
Jeżeli chcesz wykazać, że było inaczej, to na pewno temu nie sprostasz, bo - po prostu tak nie było.
No i nie wiem - co Ty ciągle z tą dietą...
Chciałabym zwrócić uwagę, nie tylko Twoją, na pewien aspekt pracy radnego - a mianowicie - radni, którzy są pracownikami prezydenta mają wyjątkowo komfortową sytuację, gdyż ich wyjścia na spotkania różnych (może być 3) komisji i na sesje, są nie tylko mile widziane - przecież idą popierać swego chlebodawcę, ale wręcz pożądane przez tego pryncypała.
Dobrą sytuację mają też ci radni, którzy prowadzą własną działalność lub są emerytami.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa radnych zatrudnionych u innego pracodawcy. Pół biedy, jeżeli jest to jakaś instytucja, ale wierz mi - radni pracujący w prywatnych firmach nie mają tak łatwego życia jak pracownicy prezydenta.
Radny Naziębło pracuje w prywatnej firmie.
Chciałbyś mieć pracownika, który przez 4 lata będzie - być może kilka razy w miesiącu - pracował niekoniecznie w takich godzinach, w jakich powinien?
Oczywiście jest to kwestia dogadania i przekonania pracodawcy, że firma na tym nie straci, ale mówienie w takim przypadku o jakichś dodatkowych profitach - przyznaj - jest zupełnie bez sensu.