27.05.2014 17:34
Wybory prezydenta Żyrardowa 2014 rok
Czy Rusinowska jest "Happy"?Wyborami do Brukseli rozpoczął się maraton wyborczy, który będzie trwał przez dwa lata. Przed nami najważniejsze, bo dotykające bezpośrednio wszystkich mieszkańców Żyrardowa, wybory samorządowe. Tak się jednak złożyło, że wybory do Europarlamentu mają duże znaczenie dla tych samorządowych. Po pierwsze - dlatego, że jest to swoisty sprawdzian dla partii politycznych, a po drugie – żyrardowscy kandydaci na europosłów: Beata Rusinowska i Paweł Sajak, są jednocześnie potencjalnymi kandydatami na fotel prezydenta miasta. Nic dziwnego, że i oni traktowali wybory do Brukseli jako sprawdzian siły swoich nazwisk.
details-images
W szczególnej sytuacji jest Rusinowska, która ze względu na słabą pozycję popieranego dotychczas przez PO prezydenta Wilka, stoi przed niemałym dylematem: dalej stawiać na Wilka czy ratować własną kandydaturą w mieście, co się da? Wynik, jaki pani Beata osiągnęła w samym Żyrardowie, nie daje podstaw do euforii. O wyniku posła Sajaka w myśl przysłowia, że nie kopie się leżącego, nie warto w ogóle wspominać. Wsparcie miasta i wykorzystanie do maksimum w kampanii wyborczej, pełnionej funkcji dyrektor CK, było bardzo wymowne. Happeningi i patronaty pani Rusinowskiej chyba wyczerpały limit środków budżetu CK na całą kadencję. Podobnie było z podobizną pani dyrektor, która uśmiechała się do wyborców we wszystkich punktach miasta. Ale to nie mogło dziwić skoro nad jej promocją czuwał osobiście wiceprezydent Obłękowski, który jak tylko mógł pilnował ekspozycji wyborczych i mobilizował elektorat swojej faworytki. Wszechobecność kandydatki potęgował fakt, że inni kandydaci raczej oszczędnie gospodarowali swoimi materiałami wyborczymi. Dlatego też słaby wynik, jaki osiągnęła w Żyrardowie, musi być sporym i niemiłym zaskoczeniem dla niej samej i lokalnej PO, widzącej ją już w fotelu prezydenta miasta. Na osłodę pozostało ponowne wejście do Sejmu kuchennymi drzwiami i nadzieja na karierę na Wiejskiej.
Czy Rusinowska jest „happy”? Z osiągniętego wyniku w Żyrardowie szczęśliwa być nie może. Sprawdzian wypadł dla nie bardzo niekorzystnie. Na szczęście jednak Julia Pitera dostając się do Brukseli zwolniła dla niej miejsce w polskim parlamencie. I tylko z tego powodu, Rusinowska może być szczęśliwa. Teraz nasuwa się inne pytanie: czy będzie kandydatką PO na prezydenta Żyrardowa, czy też raczej postawi na karierę w zupełnie innej lidze, jaką jest posłowanie? Należy przypuszczać, że tutaj dla pani Beaty otwierają się zgoła duże możliwości. W przyszłorocznych wyborach do Sejmu, może otrzymać bardzo wysokie i co więcej „biorące”, miejsce na liście. Przy słabnących notowaniach PO wydaje się, że jest to bezpieczne i komfortowe rozwiązanie. Zwłaszcza, że ewentualne zajmowanie się trudnymi żyrardowskimi sprawami, z jakimi zmierzy się nowy prezydent, musi budzić odruchowy wstręt u osoby, która raczej nie przywykła do ciężkiej pracy. To, jaki jest stan emocjonalny Rusinowskiej, może być dla żyrardowian bardzo ważny. Z historii wiemy, że od humoru pewnej carycy zależał los naszego kraju. Całe szczęście, że „nasza caryca” z osiągniętego wyniku jest „happy”. Może zatem i my powinniśmy też być?
Dariusz Kaczanowski
http://nowyzyrardow.eu