RE: Demokratyzacja?
(09.03.2010 10:00 )eltom napisał(a): Taki ze mnie Polak, że mi wisi kalafiorem cała ta prezydentura. Po każdych wyborach muszę się później za nich wstydzić. Żyję trochę dłużej od ciebie i mogłem już sobie wyrobić zdanie na temat rządów i rządzących w Polsce. Dlatego wolę się zajać sobą, swoją rodziną i tym, by mnie żyło się lepiej, tu gdzie mieszkam, a wszystkie pozostałe sprawy olewam.
Eltom, w dużym stopniu masz rację. A właściwie powinienem napisać, że Twoja diagnoza jest trafna, ale zwykle po diagnozie powinno się przystąpić do jakiegoś procesu mającego na celu wyleczenie choroby.
Ja też twierdzę, że sytuacja w kraju jest bardzo zabagniona. Twierdzę tak, bo dla mnie miarą jest proporcja jaką politycy, parlament, prezydent przykładają do problemów szarego człowieka a z drugiej strony do tzw. tematów zastępczych. Zobaczmy ile troski nasi politycy wyrażają odnośnie problemów Afganistanu, Gruzji, Ukrainy a ile poświęcają np. zbyt małej ilości przedszkoli, rosnącemu bezrobociu, czy narastającym patologiom społecznym.
To może zniechęcić do aktywnego udziału w demokracji a tym bardziej gdy ciągle jesteśmy przekonywani, że nie ma alternatywy i wybór jest taki: albo PO albo PiS. Jeśli to ma być demokracja to jakoś nazbyt mi przypomina wybór między dżumą a cholerą albo znany z PRL dylemat wyborczy: głosować na kandydata z PZPR czy SD a może ZSL. Śmiechu warte!
Ale to wszystko to jest właśnie diagnoza. A jak dla mnie leczeniem tej choroby jest właśnie demokratyzacja naszej sceny politycznej!
Jeśli do tej demokratyzacji dojdzie to mam nadzieję, że zaczniemy dostrzegać znaczące zmiany. Po pierwsze politycy zaczną kierować swą uwagę na prawdziwe problemy społeczeństwa a nie wydumane tematy zastępcze.
Cóż, nie oszukujmy się, bo większość społeczeństwa patrzy na to tak jak Eltom: Jeśli żadna władza nie potrafi mi wyasfaltować drogi to mam w głębokim poważaniu ich wszystkich! Jeśli na wizytę u lekarza specjalisty czekam pół roku to kto naprawi ten stan rzeczy skoro rządziła już partia X a teraz rządzi Y? Jeśli nie stać mnie na posiadanie dziecka to kto wprowadzi takie zmiany by sytuacja uległa zmianie? Jeśli boję się wyjść po zmroku na ulicę, bo banda drechów robi co im się żywnie podoba to czy znajdzie się władza, która to ukróci? I tak dalej…
Po prostu ludzie mają rzeczywiste, realne, codzienne problemy, które czekają na rozwiązanie. Jeśli np. Lech Kaczyński dziwi się, że poparcie dla niego jako kandydata nie rośnie to ja mam dla niego łatwą i prostą receptę – niech zrobi konferencję prasową, na której zadeklaruje, że po wygranych wyborach rozwiąże przynajmniej dwie, trzy główne bolączki Polaków a przynajmniej złoży w tej sprawie projekty ustaw wykorzystując swoją inicjatywę. I podpowiadam, że nie chodzi o lustrację, politykę historyczną, czy konflikt Rosja – Gruzja. Za to pan Kaczyński ma do wyboru: reformę służby zdrowia, problem braku mieszkań komunalnych (i socjalnych), koniczność wybudowania przedszkoli itp. itd.
Niech pan Kaczyński wszem i wobec zadeklaruje, że jeśli zobowiązania nie dotrzyma to sam zrezygnuje z posady i zniknie raz na zawsze z naszej sceny politycznej. Tę samą strategię może zastosować każdy z ewentualnych kandydatów!
Cóż, Polacy czekają na konkrety.