RE: Miejskie finanse potrzebują… reanimacji
Andrzej, masz rację. W dodatku kłopoty finansowe UM z pewnością odbiją się na wielu inwestycjach finansowanych lub współfinansowanych bądź dotowanych przez tę instytucję.
http://www.polskieradio.pl/13/259/Artyku...ieszkancow
http://wyborcza.pl/1,75478,15765606,Mazo...uzik_.html
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia...ikowe.html
http://niezalezna.pl/44072-suski-mazowsz...e-zarzadza
http://wpolityce.pl/polityka/162728-mazo...ojewodztwa
http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2013/09...-kto-jest/
Tu jest ciekawy tekst.
Zapaść finansowa samorządu zawsze bezpośrednio uderzy w mieszkańców.
A to z tego powodu, że resort finansów jest zdania, że co prawda Trybunał Konstytucyjny podważył przepisy ustawy o „janosikowym”, ale nadal pozostaje ona w mocy.
Pewne jest, że jeśli konta samorządu zajmuje komornik to cierpią na tym przede wszystkim mieszkańcy, bo brakuje pieniędzy na lokalne inwestycje. W przypadku Mazowsza też obowiązuje ta zasada.
- Jeśli komornik zajmuje konta, to z tych kont nie pójdą pieniądze na bezpośrednie potrzeby mieszkańców – mówi były prezydent Warszawy, Wojciech Kozak.
Według wyliczeń resortu finansów, samorząd województwa mazowieckiego nie zapłacił jeszcze „janosikowego” w wysokości ponad 160 mln zł.
Upadłość nie jest możliwa
Problemy finansowe Mazowsza, spowodowane koniecznością zapłaty „janosikowego” , czyli dzielenia się dochodami z biedniejszymi województwami, wywołują pytania o to, czy samorząd w Polsce może zbankrutować.
Nierzadko dochodzi do utożsamiania należności zapłaty zobowiązań samorządu z groźbą jego bankructwa.
Jednak upadłość jednostki samorządu terytorialnego nie jest w polskim prawie w ogóle możliwa, wyjaśnia Wojciech Kozak. - Jednoznacznie to określa prawo upadłościowe, gdzie jednostki samorządu terytorialnego są literalnie wymienione, jako te, które nie podlegają temu prawu. I nie mogą w sensie formalnym upaść. Samorządy muszą regulować swoje zobowiązania. - I od tego nic samorządu nie zwolni – mówi Wojciech Kozak.
- Marszalek Struzik i podlegli mu urzędnicy będą się musieli zastanowić, jak uregulować te zobowiązania. Mogą być one zapłacone później. Może dojść do tego, że w sytuacji rzeczywiście krytycznej, premier ustanowi zarząd komisaryczny dla województwa. - To teoretyczne rozwiązania, które mogą nastąpić – mówi Wojciech Kozak.
18 miesięcy na zmianę tych przepisów.
Na początku marca Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepisy o „janosikowym” są niezgodne z konstytucją, ponieważ nie określają żadnych granic wpłat do budżetu. „Janosikowe” to system subwencji, w którym bogatsze samorządy przekazują część swoich dochodów na rzecz biedniejszych. Trybunał dał 18 miesięcy na zmianę tych przepisów.
Jednak Mazowsze popada z powodu tej daniny w coraz większe kłopoty finansowe.
- Komornik już wszedł na nasze konta, a minister finansów wprowadził procedurę egzekucyjną – mówi Marta Milewska z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.
Z konta pobrano 61 mln zł – Absurd goni absurd, bo zrobiono to w przeddzień wpłaty kolejnej transzy „janosikowego”. Na koncie zostało kilkanaście milionów zł, tymczasem dziś (15.04) mamy zapłacić 54 mln zł – wyjaśnia. I wylicza:
- Urząd musi też zapłacić 19 mln zł Kolejom Mazowieckim, przekazać pieniądze dla jednostek kultury, jednostkom podległym. Nie mamy tych pieniędzy - mówi Milewska.
Jakie jest wyjście z tej patowej sytuacji?
Kluczowe jest to, żeby nie zostawić władz Mazowsza z tymi kłopotami – mówił w radiowej Jedynce Marek Wójcik, dyrektor Związku Powiatów Polskich. – Problem zajmowania konta przez komornika oznaczać będzie, że nie zrealizowane zostaną projekty unijne, które musimy zakończyć do 2015 r - podkreślał Wójcik.
Dlatego kłopotami Mazowsza powinno się interesować również Ministerstwo Rozwoju i Infrastruktury.
- Komornik nie może zabrać środków, które są przeznaczone na wynagrodzenia. Natomiast w pierwszej kolejności będzie przejmował środki bieżące i majątkowe – tłumaczy Marek Wójcik.
Oznacza to, że województwo nie będzie mogło zaciągać kolejnych kredytów oraz nawet wydawać tych pieniędzy, które planowało wydać, jako wkład własny, chociażby do projektów unijnych. Jest to więc szerszy problem. - Oczekujemy, że inne ministerstwa włączą się w program pomocy województwu – mówił Marek Wójcik.
Zmianie powinien ulec cały system
To, co się dzieje na Mazowszu udowadnia, zdaniem dyrektora Związku Powiatów Polskich, że gruntownej zmianie musi ulec system kształtowania dochodów jednostek samorządu terytorialnego. – Nie możemy już teraz wykonywać tylko zabiegów kosmetycznych. - Komornik przejmując konta województwa najpierw przejmuje środki na daniny publiczne, czyli cokolwiek znajdzie na rachunku to w pierwszej kolejności przekazuje np. do ZUS i do Urzędu Skarbowego. Natomiast dostawcy towarów i usług są traktowani inaczej – wyjaśnia Marek Wójcik.
Mazowsze jest bogate
Być może Mazowsze będzie musiało sięgnąć po zasoby majątkowe województwa. A to niemałe fundusze. – Mazowsze ma majątek wart 8,7 mld zł, z tego miliard w akcjach i udziałach spółek prowadzonych przez województwo – mówi dyrektor Związku Powiatów Polskich.
Jego zdaniem należałoby uruchomić inne mechanizmy. - Minister Finansów dysponuje środkami, z których samorządy korzystały w poprzednich latach. To są mechanizmy wsparcia zwrotnego i niezwrotnego, po to, by ten trudny rok przetrwać – dodaje.
Jego zdaniem, gdy wejdzie w życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego, wówczas komornik nie będzie już się mógł tak zachowywać.
Podatki i transfery z budżetu
W Polsce jest wiele samorządów, które mają kłopoty z zachowaniem równowagi finansowej. Przybywa zadań, a pieniędzy niekoniecznie.
- Pierwsza sprawa, to wydatki bieżące. Chodzi o to, by były stałe źródła dochodów, najlepiej zależne od aktywności danego województwa – mówi marek Wójcik. Wylicza, że chodzi o udział w podatkach PIT, CIT, ale także w podatkach pośrednich, np. VAT.
– Zależność województwa, jako wspólnoty, na wpływy z tytułu VAT jest bardzo znacząca – komentuje.
Druga sprawa to uregulowanie transferów z budżetu państwa na zadania oświatowe i pomoc społeczną.
Natomiast zupełnie inną sprawą są wydatki na rozwój. – Od dawna mówimy o uruchomieniu środków na modernizację dróg. Na poprawie dróg lokalnych przecież wszyscy skorzystamy. Podniesienie jakości życia i rozwój gospodarczy, to następstwo tych lepszych dróg – przekonuje dyrektor Związku Powiatów Polskich.
Jest jednak przekonany, ze w tym roku, ze względu na wybory, nie będzie już jakiś zdecydowanych zmian. –To jest dobry rok na rozmawianie o zmianach i sformułowanie pewnych propozycji, a w 2015 na ich szybką procedurę legislacyjną – wyjaśnia. Wówczas będzie już obowiązywała kolejna perspektywa unijna.
Partnerstwo publiczno – prywatne cały czas na cenzurowanym
- Kłopot w realizacji tych partnerstw tkwi przede wszystkim w świadomości – uważa Marek Wójcik – Ciągle jest taka obawa, że są one obciążone czwartym P: partnerstwo publiczno prywatne i prokurator – dodaje dyr. Wójcik. – Wciąż obawiamy się w samorządach, że te procedury nie doprowadzą nas do szczęśliwego finału. Potrzebne są implementacje prawa w dobrą stronę.
Intencja ustawodawcy minęła się z realiami
„Janosikowe” teoretycznie jest słuszną daniną, bo nie wszystkie województwa mają możliwość generowania wysokich zysków. Jednak praktyka pokazała, że intencja ustawodawcy minęła się z realiami, co potwierdził niedawny wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
- Na razie wiemy, że Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że niektóre przepisy ustawy, a zwłaszcza ten odnoszący się do „janosikowego” wojewódzkiego jest niezgodny z Konstytucją. Trybunał dał ustawodawcy 18 miesięcy na poprawienie tej usterki – mówi dr Michał Bitner z Katedry Finansów Publicznych i Prawa Finansowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Wydatki, które pierwsze idą „pod nóż”
- Jeżeli jednostka samorządu terytorialnego realizuje program naprawczy, mamy pewne reguły ostrożnościowe, które muszą być wówczas obowiązkowo stosowane. Nie mogą być podnoszone pensje członków zarządu, ani diety radnych. Oczywiście bardzo dobrze, jeśli będą cięte – uważa dr Michał Bitner.
Ogólnie rzecz biorąc prawo mówi, ze ogranicza się wszystkie wydatki finansowane ze środków własnych. Natomiast w jakiej kolejności to następuje jest oczywiście sprawą każdego samorządu. Najbardziej elastyczne są zawsze inwestycje, więc w pierwszej kolejności cierpią właśnie inwestycje, zwłaszcza w przypadku województw, gdzie stanowią one aż 1/3 wydatków budżetu.
– Przede wszystkim są to inwestycje drogowe – mówi. Może też ucierpieć transport publiczny, jeśli marszalek jest udziałowcem kolei.
A co w praktyce dla mieszkańców oznaczają kłopoty budżetowe samorządu?
– Przede wszystkim wyhamowanie rozwoju poprzez zatrzymanie inwestycji. W ostatniej kolejności te cięcia mogą dotyczyć wydatków socjalnych – podkreśla dr Bitner.
- W gminach jest ten problem, że większość wydatków, to są wydatki na oświatę o charakterze obowiązkowym, z czego większą część zajmują wynagrodzenia, które są regulowane prawnie, więc nie mamy żadnego pola manewru - mówi Bitner.
Może nie być nowych miejsc pracy
Rozwój w regionach to także potencjalne miejsca pracy. Ponad połowa inwestycji w sektorze publicznym realizowana jest poprzez jednostki samorządu terytorialnego.
Zdaniem dr Michała Bitnera, jeśli minister finansów będzie w dalszym ciągu egzekwował swoje należności wynikające z ustawy niezgodnej z Konstytucją, to Mazowsze będzie zmuszone do zmiany swoich planów inwestycyjnych, w tym drogowych.
- Nie bardzo rozumiem ministra finansów, który bardzo stanowczo egzekwuje swoją należność w stosunku do województwa mazowieckiego – mówi. I dodaje, ze Mazowsze może pozwać Skarb Państwa o naprawienie szkody. – Mazowsze powinno to bardzo poważnie rozważyć – podkreśla.
Pusta kasa odstrasza też inwestorów
Jest jeszcze jeden aspekt dotyczący kłopotów w finansach samorządowych. Są nim potencjalni inwestorzy, którzy po prostu odwracają się od miejscowości, która straszy dziurawym budżetem. – Bez inwestycji infrastrukturalnych nie ma też inwestycji komercyjnych – podkreśla przedstawiciel Wydziału Prawa UW.
W jego opinii zmianie powinien ulec cały system redystrybucji dochodów samorządów.
Grażyna Raszkowska