RE: Ścieżki rowerowe
Na sąsiednim forum trafiłem na taki tekst:
"ratajka:
Blagam zrobmy cos, by zakaz jazdy rowerami w parku byl respektowany! Apelowalam o to w zeszlym roku do wladz prezydenckich ze zgroza patrzac jak rowery smigaja przez park i stwarzaja potencjalne zgrozenie dla dzieci tam sie bawiacych. Moj syn byl wtedy jeszcze maly w wozeczku, ale oczami wyobrazni widzialam co moze sie stac.
Wkrotce po moich interwencjach wydzielony zostal pas dla rowerow wzdluz jednej z alei i niby ok. W tym miejscu my matki musimy uwazac na swoje dzieci i tyle, aczkolwiek aczkolwiek tez dobrze by bylo gdyby mlodziez miala swiadomosc ze to nie jest "trasa szybkiego ruchu"...
Nie mniej jednak rowery jezdza wszedzie. Zwrocenie uwagi zazwyczaj zwiazane jest z ignorancja lub wrecz wiazanka obelg. I bynajmniej nie sa to tylko nastolatkowie, ale rowniez dorosli i taki wlasnie mlodziez ma przyklad...
Tymczasem ja przezylam wczoraj swoj dramat z ktorego nie moge sie otrzasnac do dzis. Mianowicie spotkalo nas to co przeczuwalam i czego tak sie obawialam. Rozbrykany nastolatek wjechal rowerem wprost na mojego niespelna 2 letniego syna! bo...zauwazyl go w ostatniej chwili i poniewaz nie byl doswiadczonym kierowcą nie przyszlo mu do glowy by zahamowac lub tego nie potrafil. Zdarzenie mialo miejsce przed hustawkami w parku od strony wodospadu( i nawet nie mialo to miejsca na alejce).Wszystko wygladalo bardzo dramatycznie. Rozpedzony nastolatek,ktory zobaczyl nas w odstaniej chwili chcial zrobic jeszcze jakis manewr by nas wyminac (bylam jeszcze z kolezanka i z jej synem) i w koncu nie zrobil nic czyli wjechal centralnie na moje dziecko.Moje dziecko uderzone w plecy z wielka sila kolem rowerowym o rozmiarze wiekszym od niego samego odrzucone zostalo z rownie wielka sila na bok i wbilo sie w ziemie tuz przy moich nogach. To co ja w tym momencie przezylam tego sie nawet nie da opisac. Jego plecki w chwili zderzenia wygiely sie w nienaturalna pozycje. Nie wiedzialm czy synka powinnam podnosc, bo moze ma zlamany kregoslup, czy wzywac pogotowie czy go przytulac. Podnioslam go z ziemi po chwili dopiero wtedy kiedy sam sie zaczal ruszac. Sprawdzila czy nie sa polamane konczyny, obejrzalam uwaznie twarz uspokilam szloch...na szczescie choc wygladalo to tragicznie skonczylo sie tylko na porzadnym obtarciu plecow. Nie mniej jednak nie zmienia to powagii sprawy, bo rownie dobrze moje dziecko moglo by zostac kaleka.
Maly jak to dziecko za chwile juz nic nie pamietal lecz ja nie moge zapomniec i dlatego BLAGAM ! pomyslmy co mozna by bylo w trosce o nasze dzieci zrobic by zakaz jazdy rowerami w parku byl respektowany !
ja ze swojej strony jeszcze raz napisalam do prezydenta. Moze straz miejsca sie tym zajmie. Jednakze apeluje takze bysmy edukowali nasze dzieci (i sasiadow dzieci jak trzeba rowniez)!"
Opisane zdarzenie miało miejsce poza ścieżką, więc sugestie, co do samej ścieżki, są nie bardzo na miejscu. Pomijając sprawę wytłuszczoną grubszym drukiem
W parku jest ochrona i są kamery. Gdy nie było ścieżki, to ochrona stała przy mostku i przeganiała rowerowe towarzystwo. Teraz gdy ścieżka jest wymalowana, to temat chyba został zapomniany. Wszędzie znajdzie się jakiś wariat, czy to na rowerze, czy to na motorze albo w samochodzie.