RE: toalety w mieście
Jancio, ja się z Tobą do pewnego stopnia zgodzę. Owszem, ideałem byłaby sytuacja, w której urzędy i restauracje udostępniają toalety bez żadnego problemu. I zrobię zastrzeżenie, że toalety te powinny być dobrze utrzymane a nie jak w statystycznej polskiej piwiarni – być po to byle być, żeby się tylko SANEPID nie czepiał.
Ale w praktyce to wygląda tak – w urzędach będą mówić o kosztach utrzymania, bo przecież ktoś tam musi sprzątać, woda, mydło, papier, żarówka i zaraz będzie argument, że za pieniądze na to wydane kupić można tusz do pieczątek itp. itd. Poza tym urzędy w weekendy czynne nie są a ja pisałem o tych naszych toaletach bardziej w kontekście weekendowym – wiadomo, że ten mityczny turysta jeśli się pojawi to zapewne wtedy. Słowem, w urzędzie będzie ładnie utrzymana toaleta dla pracowników (zamykana na kluczyk) i co najwyżej jakiś obskurny klop dla petentów.
Odnośnie toalet dostępnych (w teorii) w knajpach, to chyba wszyscy wiemy jakie są reakcje obsługi, gdy ktoś prosi o możliwość skorzystania a nie zamówił choćby herbaty. Generalnie jest kręcenie nosem, w najlepszym razie będzie to kwestia zapłaty – ale pal licho, zapłacę. Tylko na bogów niech będzie to opłata za coś a nie za tragiczny stan sanitarny, przysłowiowy smród połączony z brudem i ubóstwem. Chciałem tu dać przykład pewnej kawiarni z naszego miasta, którą lubię odwiedzić w weekend by napić się kawy, czy zjeść naleśniki. Wszystko tam jest ładne, ale w toalecie niestety – zawsze panuje smród, któremu towarzyszy brak papieru zaś kosz na zużyte ręczniki jest śmiesznie mikroskopijny, więc zawsze obok niego leży śliczna sterta mokrych papierów. Ja nie wiem, czy właścicielka tego nie widzi, czy po prostu nie chce widzieć. Po prostu zauważyłem, że generalnie toalety w knajpach są jakby ciężarem dla ich właścicieli. Muszą je udostępniać to robią to, ale jednocześnie (świadomie albo nieświadomie) zniechęcają jak tylko mogą do korzystania z nich. Taką samą politykę prowadzą sklepy o wielkich powierzchniach, które udostępniają toalety żeby nikt się nie czepiał. Natomiast jak jest w środku, szkoda mówić.
Dlatego uważam, że wyjściem z tego jest budowa i utrzymanie takich przybytków w kilku punktach miasta. Nie będzie żadnej łaski, przybytek będzie czynny cały tydzień i będę wiedział, że płacę za jakość usług a nie w ogóle za to, iż ktoś mnie tam wpuści.
"Dodaj jeszcze, że są i tacy którzy nie mogą głosować w naszym mieście, a mędrkuje taki, smętkuje, rozlicza, dyskutuje,obraża i jest fachowcem od wszystkiego.....a jak wiadomo wszystkim wokół- "fachowiec od wszystkiego jest fachowcem od niczego" Judyta