RE: Wysokie podwyżki mediów!!!
Pogrzebałem w sieci i trochę tego znalazłem. Krevox wygrywa sporo przetargów (głównie są to konsorcja) jako jego lider lub partner. Niektóre z nich kończą się arbitrażem (konkurencja). Są też sprawy w sądzie.
Krewki Krevox walczy o swoje - artykuł z dn. 1 lipca 2005
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy orzekł „wstępnie”, że spółka komunalna w Nakle powinna zapłacić wykonawcy pierwszego etapu budowy stacji uzdatniania wody 670 tys. zł i odsetki.
Komunalne Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Nakle dostarcza organom ścigania i sądom coraz więcej pracy. Po zmianie zarządu spółki wobec poprzedników toczy się postępowanie prokuratorskie. Zarzuty dotyczą doprowadzenia do powstania szkody w majątku KPWiK w wysokości 1,2 mln zł.
Niedawno „Express” informował, że nowy zarząd spółki dotarł do faktur, z których wynika, że pod płaszczykiem szkoleń w spółce uprawiano egzotyczną turystykę, wyjeżdżano nawet do Afryki i Ameryki. Zamiast pracowników, jeździli rada nadzorcza oraz radni. Istnieją podejrzenia, że dopuszczono się fałszerstwa dokumentów finansowych.
- W ubiegłym roku ogłosiłem przetarg w Biuletynie Urzędu Zamówień Publicznych – mówi Adam Szumlas, prezes KPWiK. – Miałem zagwarantowaną promesę, czyli gwarancje na kredyt. Firmy zgłaszały się po specyfikację (SIWZ), w tym i Krevox. W oparciu o ustawę odmówiłem. Przetarg wygrała Euroauqua. Ale Krevox nie złożył broni, zaczął nas nękać pismami procesowymi. Żądał zapłaty pół miliona zł kary oraz 170 tysięcy za dostarczone zbiorniki. Odrzuciłem te żądania. Złożył pozew cywilny o zapłatę.
„Wodociągi” wystąpiły z apelacją do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Jeśli nie zostanie uwzględniona, spółka komunalna znajdzie się w nie lada opałach. Także dla gminy Nakło byłby to wielki problem.
http://nowosci.com.pl/1759,Krewki-Krevox...swoje.html
.....................................
Umowa od początku nieważna
Po pięciu latach, kilku wyrokach sądów różnych instancji Sąd Apelacyjny w Gdańsku zakończył wreszcie sprawę wytoczoną przez spółkę Krevox nakielskim „wodociągom”.
- Wyrok jest dla nas korzystny i nie kryję satysfakcji z tego powodu. To ja ze względu na wiele wad prawnych umowy poinformowałem Krevox, że umowa na budowę stacji uzdatniania wody jest nieważna - mówi Adam Szumlas, prezes Komunalnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Nakle. - Sąd ostatecznie oddalił pozew przeciwko nam i na dodatek nakazał skarżącemu wypłacenie na rzecz naszej spółki 80 tysięcy złotych za poniesione koszty procesowe i sądowe.
W sprawie wytoczonej przez Krevox-Europejskie Centrum Ekologiczne w Warszawie zapadały trzy wyroki przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy, tyleż razy zajmował się nią Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Ostatni wyrok, z 15 maja bieżącego roku, już się uprawomocnił, dzięki czemu spokojnie mogą już spać władze spółki i jej partnera, gminy Nakło.
- Roszczenia Krevoxu w momencie rozpoczynania procesu wynosiły 670 tysięcy złotych. Teraz, po kilku latach, z odsetkami urosły do kwoty 1,1 miliona złotych - informuje Zenon Grzegorek, burmistrz Nakła.
- Gdybyśmy musieli to zapłacić, to przy naszych rocznych dochodach sięgających 5 milionów, postawiłoby to spółkę bardzo trudnej sytuacji, kłopot miałby też jej udziałowiec - gmina - dodaje Adam Szumlas.
Krevox po stwierdzeniu w maju 2004 roku przez „wodociągi” nieważności umowy wystąpił o zasądzenie odszkodowania z tego powodu oraz o 40 procent wartości filtrów dostarczonych już na budowę.
- W sprawie zapadały wyroki, od których odwoływały się obie strony procesu. We wrześniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Bydgoszczy stwierdził, że kontrakt jest nieważny, ale zobowiązał nas do zapłacenia 261 tysięcy złotych za dostarczone filtry - wyjaśnia Adam Szumlas. - Od tego wyroku i my, i Krevox znowu wnieśliśmy apelację.
W maju gdański Sąd Apelacyjny z urzędu stwierdził, iż umowa zawarta przez strony naruszyła zasady walutowości, to znaczy, że spółki nie miały prawa podpisywać kontraktu w walutach obcych, bez zezwolenia dewizowego. A skoro umowa jest nieważna, to i „wodociągi” nie muszą płacić 40 procent za filtry. Wyrok jest prawomocny.
http://express.bydgoski.pl/143238,Umowa-...wazna.html
.........................................
Złamanie prawa dla dobra sprawy?
W miniony piątek na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Nakle zasiedli Bronisław M. i Mirosław P., byli prezesi spółki KPWiK oraz Tadeusz K., prezes firmy „Krevox”.
Blisko dziesięć lat temu spółka „Krevox” w Zalesiu Górnym (Mazowsze) podpisała umowę z Komunalnym Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji w Nakle, w której zobowiązała się do wybudowania stacji uzdatniania wody. W roku 1996 wszczęto prace. Realizowano je bez przeszkód przez trzy lata. W roku 1999 zabrakło środków finansowych - twierdzą zgodnie oskarżeni. Krevox wstrzymał roboty.
Data sprzed lat
- Mogliśmy w ogóle odstąpić od umowy - zapewniał Tadeusz K. - Nie zrobiliśmy tego - KPWiK jest firmą użyteczności publicznej. Prowadziliśmy rozmowy. Spółka zapewniała nas, że pozyska pieniądze. W roku dwutysięcznym kontynuowaliśmy rozmowy. W następnym podpisaliśmy aneks do umowy. Nie zwróciłem uwagi, że data była z roku 1999.
Pierwotnym terminem zakończenia budowy stacji uzdatniania wody był grudzień 1999 r. Aneks dotyczył przesunięcia terminu kontraktu. Został przygotowany w roku 2001, kiedy to KPWiK otrzymało zapewnienie kredytu z Funduszu Ochrony Środowiska. - Datę wsteczną, 30 grudnia 1999 roku, wpisaliśmy tylko dlatego, że w tym dniu przypadał termin zakończenia tej budowy - mówił Bronisław M.
- Aneks do umowy podpisano w październiku roku 2001 - stwierdził przed sądem świadek Adam Szumlas, prezes KPWiK od roku 2003. - To ustalenie legło u podstaw powzięcia przekonania, że umowa z Krewoksem wygasła z końcem grudnia roku 1999. Aneks został andydatowany.
Sąd nie uwzględnił
Komunalne Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji wnioskowało, aby sąd włączył do sprawy podpisane załączniki, co sprawia - w ocenie obecnego prezesa - że umowa różni się od tej sprzed dziewięciu lat. Naruszają one warunki umowy. Sąd nie uwzględnił jednak wniosku oskarżyciela posiłkowego w tej sprawie, reprezentującego Urząd Miasta i Gminy w Nakle.
Kolejny termin rozprawy wyznaczono na luty bieżącego roku.
http://express.bydgoski.pl/20053,Zlamani...prawy.html
..................................
Dodano: 11 lutego 2006, 0:25 Autor: (ale)
Wczoraj Sąd Rejonowy w Nakle uniewinnił byłych prezesów "Wodociągów", oskarżonych o antydatowanie umowy na budowę stacji uzdatniania wody.
Burmistrz Piotr Centała najpierw wyrzucił prezesów "Wodociągów" z pracy, a następnie doniósł na nich do prokuratury. Ta oskarżyła ich - Bronisława M. i Mirosława P. oraz Tadeusza K., prezesa firmy "Krevox", będącej wykonawcą inwestycji - o podrobienie i przerobienie aneksu do umowy na budowę stacji uzdatniania wody. Podpisali ją w 2001 roku z datą... 1999 r. Potem oskarżony został również burmistrz Centała - o nadużywanie stanowiska dla własnych korzyści - z "Wodociągów"... Jego proces rozpocznie się 21 bm. A wczoraj w nakielskim sądzie zapadł wyrok we wspomnianej już sprawie o antydatowanie aneksu. Wszyscy trzej oskarżeni zostali uniewinnieni. Obrońcy oskarżonych przekonywali sąd, iż oskarżeni nie sfałszowali, nie podrobili i nie przerobili aneksu do umowy. I tę opinię podzielił wczoraj sąd, powołując się na wyroki Sądu Najwyższego. Wyrok nie jest prawomocny.
http://zyrardow24h.eu/forum/newreply.php?tid=3881&processed=1
........................................
Ogłoszenie o wyniku postępowania
NR Sprawy TN/3/2011 - treść
Wersja do druku
Legionowo dnia 25.08.2011 r.
Ogłoszenie o wyniku postępowania
NR Sprawy TN/3/2011
Przedsiębiorstwo Wodociągowo-Kanalizacyjne „Legionowo” Sp. z o.o. informuje, że w postępowaniu o udzielenie zamówienia w trybie przetargu nieograniczonego prowadzonego na podstawie regulaminu wewnętrznego, którego przedmiotem jest „Przebudowa i rozbudowa pierwszego stopnia uzdatniania wody podziemnej na SUW „ŁAJSKI” w Legionowie o wydajności QHMAX 110 m3/h” wybrano ofertę KREVOX Europejskie Centrum Ekonomiczne Sp. z o.o.
W/w Firma zaoferowało cenę ofertową brutto: 5 270 542,48 złotych (słownie: pięć milionów dwieście siedemdziesiąt tysięcy pięćset czterdzieści dwa złote 48/100).
http://gazetapowiatowa.pl/wiadomosci/leg...uw-lajski/
http://gazetapowiatowa.pl/wiadomosci/leg...korskiego/
http://www.to.com.pl/apps/pbcs.dll/artic...A/50622022
http://m.pb.pl/3755290,41710,zadanie-10-...?dimension=
http://cozalos.blog.onet.pl/2013/01/22/c...zpiecznie/
http://www.lowicz24.eu/wiadomosci/sprawy...a-w-owiczu
http://www.pwklegionowo.com/bip/index.php?id=art&base=190&client=&idl=menulprztrg
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/art.../140219735
http://www.plonszczak.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=9772&Itemid=138
................................
Z wodociągów do aresztu
Dodano: 24 marca 2004, 0:01 Autor: Jacek Pawłowski
Dwaj najważniejsi ludzie w Ostrołęckim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji zostali aresztowani. Przeciwko prezesowi firmy Janowi B. i przewodniczącemu rady nadzorczej Romanowi B. toczy się śledztwo. Prokuratura zarzuca im poświadczenie nieprawdy, oszustwo oraz działanie na szkodę spółki.
Zatrzymania podejrzanych w aferze wodociągowej miały miejsce we wtorek i środę 16/17 marca. Policjanci zatrzymali do dyspozycji prokuratora cztery osoby, oprócz Romana B. i Jana B. do policyjnej izby zatrzymań trafił kierownik oczyszczalni ścieków oraz operator koparki należącej do OPWiK. Dwaj ostatni po serii przesłuchań i postawieniu zarzutów zostali zwolnieni do domów. Prezes i przewodniczący rady nadzorczej stanęli natomiast przed sądem. Prokuratura złożyła wniosek o ich aresztowanie.
Aresztant pod parasolem
Posiedzenie sądu w sprawie nałożenia aresztów odbyło się w piątek 19 grudnia przed południem. Jako pierwszy do sali rozpraw wchodził prezes Jan B. W rozpiętym płaszczu, z trzydniowym zarostem, bez okularów, które stale nosi, w milczeniu szedł w towarzystwie dwóch policjantów sądowym korytarzem. Gdy próbowaliśmy zapytać Jana B. za co został zatrzymany, przystanął na chwilę, ale nic nie odpowiedział. Jeden z policjantów popchnął go w kierunku wejścia i szybko zamknął drzwi do sali rozpraw.
Gdy trwało posiedzenie dotyczące Jana B., ulicą Mazowiecką wolno przejechał prywatnym samochodem i z zaciekawieniem przyglądał się czekającemu pod budynkiem sądu konwojowi z aresztu radny miejski Marek Sutnik.
Po kilkunastu minutach na kolejne posiedzenie sądu został doprowadzony Roman B. Również bez krawata, również w rozpiętym płaszczu i również nieogolony.
- Nie będę odpowiadał na pytania - oświadczył, gdy próbowaliśmy nawiązać rozmowę.
W czasie gdy Roman B. wychodził z sali rozpraw, podbiegł do niego i towarzyszących mu policjantów młody człowiek z parasolem zakończonym ostrym szpikulcem i rozpostarł go przed Romanem B. Chciał w ten sposób zasłonić aresztowanego przed obiektywem naszego fotoreportera. Policjanci konwojujący aresztanta w ogóle nie zareagowali na to, że kilka centymetrów przed nimi postronna osoba wykonała gwałtowny ruch niebezpiecznym narzędziem.
Około trzynastej zapadły decyzje o aresztach. Posiedzenie sądu było niejawne. Treść orzeczeń w sprawie Romana B. i Jana B. przekazała nam przewodnicząca wydziału karnego Sądu Rejonowego w Ostrołęce sędzia Hanna Rowicka.
- Wobec obu podejrzanych sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci aresztu tymczasowego na trzy miesiące. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury, która uznała, że istnieją uzasadnione przesłanki, aby odizolować podejrzanych.
Areszt wyjątkowy
Wieści z sądu, prokuratury i policji są skromne. To dopiero początek śledztwa i upublicznienie zbyt wielu informacji mogłoby temu śledztwu zaszkodzić.
- Śledztwo obejmuje kompleksowo całą działalność OPWiK-u. Zarówno stację uzdatniania wody, jak i oczyszczalnię ścieków oraz finanse spółki - dość ogólnie mówi o charakterze prowadzonego postępowania szef wydziału kryminalnego KMP w Ostrołęce Janusz Pawelczyk.
Skoro sąd tymczasowo aresztował dwie najważniejsze osoby w ostrołęckich wodociągach, musiała zachodzić albo obawa ucieczki podejrzanych, albo to, że będą mataczyć w śledztwie, czyli np. niszczyć lub fałszować dokumenty, albo nakłaniać świadków do korzystnych dla siebie zeznań. W dodatku wnioskując o tymczasowe aresztowanie prokuratura musi w wysokim stopniu uprawdopodobnić popełnienie przez podejrzanych zarzucanych im czynów. Tak stanowi kodeks postępowania karnego.
Postanowienie Sądu Rejonowego o tymczasowym aresztowaniu Jana B. i Romana B. jest nieprawomocne. Obrońcy podejrzanych mogą się odwołać do Sądu Okręgowego.
Komu się przydał protokół
Przypomnijmy, śledztwo w sprawie OPWiK-u jest pokłosiem kontroli, którą przeprowadzili w firmie radni z komisji rewizyjnej Rady Miejskiej Ostrołęki. Czwórka spośród siedmiu kontrolujących podpisała protokół, z którego wynika, że w czasie modernizacji stacji uzdatniania wody w latach 1999-2002 doszło do nieprawidłowości. Chodzi o niezrozumiałą zmianę technologii uzdatniania wody, nieprawidłowe działanie stacji, kiepska i droga technologia uzdatniania wody, sprzyjanie przez zarząd OPWiK-u wykonawcy stacji - firmie Krevox, zamiast dbania o interesy firmy i miasta, wreszcie brak nadzoru nad spółką ze strony rady nadzorczej i prezydenta.
Podkomisja kontrolująca OPWiK powzięła ponadto jedenaście informacji o domniemanych nieprawidłowościach, których jak sama twierdzi, nie była władna badać, ale przekazała je prezydentowi miasta do skontrolowania. W tych jedenastu punktach komisja zwracała uwagę na niekorzystne umowy na przywóz popiołów do mieszania ich z osadami z oczyszczalni ścieków, niekorzystne umowy na wywóz osadów z oczyszczalni ścieków, nadużycia w dostawach i rozliczeniu oleju opałowego, wykorzystywanie należącej do spółki koparki do prac na rzecz prywatnych firm i dokumentowanie jakoby w tym czasie pracowała w OPWiK-u.
Na podstawie protokołu podpisanego przez czterech z siedmiu radnych policja na zlecenie prokuratury wszczęła postępowanie sprawdzające. Zaowocowało ono śledztwem, w którym prezes i szef rady nadzorczej OPWiK-u zostali aresztowani. Zarówno oni, jak i dwaj pozostali zatrzymani pracownicy mają postawione zarzuty.
Protokół z kontroli radnych, który okazał się dla policji cennym źródłem wiedzy i inspiracją do zbierania dowodów, dla komisji rewizyjnej Rady Miejskiej nie był wiarygodnym dokumentem. Trzy tygodnie temu komisja rewizyjna odmówiła przyjęcia protokołu z działań kontrolnych w OPWiK-u. Uznała go z jednej strony za niepełny, z drugiej pełen formalnych uchybień. Z drugiej zaś strony komisja rewizyjna zaleciła kontynuowanie kontroli w oparciu o dodatkowe dokumenty, które przygotowali prezesi i rada nadzorcza spółki. Na wniosek Lecha Wołczuka radni odwołali z funkcji wiceprzewodniczącego komisji rewizyjnej Andrzeja Kanię, który prowadził kontrolę w tej miejskiej spółce.
W dniu, w którym zostali aresztowani Jan B. i Roman B., komisja rewizyjna Rady Miejskiej ponownie się zebrała, żeby postanowić jak dalej będzie przebiegać kontrola w miejskim przedsiębiorstwie wodociągowym. Ponieważ wszyscy radni-kontrolerzy oprócz związanych politycznie z prezesem OPWiK Marka Sutnika i Wojciecha Zarzyckiego (wszyscy trzej są z ugrupowania Nasza Ostrołęka), podali się do dymisji, trzeba było wybrać co najmniej jednego dodatkowego kontrolera. Został nim Lech Wołczuk - ten sam, który uznał, że radni - kontrolerzy OPWiK-u przekroczyli swoje kompetencje. Co ustali nowa podkomisja kontrolująca - trudno przewidzieć.
Tymczasem reprezentujący w OPWiK-u miasto czyli największego udziałowca prezydent Ryszard Załuska przyznał w rozmowie z TO, że nie miał pełnej wiedzy na temat tego, co dzieje się w największej miejskiej spółce.
- Nie wiedziałem, że w OPWiK-u dzieją się jakieś rzeczy, które mogłyby być uznane za przestępstwa -Ępowiedział nam prezydent Ryszard Załuska. - Skąd mógłbym o tym wiedzieć? Chodziły pogłoski, że jakaś koparka z OPWiK-u była wykorzystywana niezgodnie z przeznaczeniem. Pytałem o to zarówno prezesa jak i przewodniczącego rady nadzorczej, ustnie i na piśmie. Obydwaj zaprzeczyli jakoby występowały jakiekolwiek nieprawidłowości.
To, że prezydent nie wiedział o tym, co się dzieje w OPWiK-u, jest mocnym argumentem dla jego przeciwników. Jeżeli bowiem prezydent nie wiedział o niczym nagannym w spółce, to znaczy, że źle spełniał swoją rolę. A gdyby nawet założyć, że Ryszard Załuska miał informacje o nieprawidłowościach, a nie zawiadomił prokuratury, to jeszcze gorzej dla niego. Wiedział, czy nie wiedział - każdą z tych okoliczności opozycja może wykorzystać do głośnego żądania dymisji prezydenta Ostrołęki. Ryszard Załuska rezygnować ze stanowiska jednak nie zamierza.
- Jestem prezydentem półtora roku, a OPWiK działał również w poprzednich kadencjach. Nie ma powodu, aby odpowiedzialność za sytuację w spółce przypisywać mnie. To ja jako pierwszy prezydent wzmocniłem kontrolę nad miejskimi spółkami. W OPWiK-u było to utrudnione ponieważ statut spółki wyklucza indywidualną kontrolę wspólnika - mówi Załuska.
Tymczasem właśnie słabość mechanizmów kontrolnych w OPWiK-u i nie tylko w OPWiK-u wytyka komendant miejski policji Mirosław Dąbkowski.
- Wspólnym mianownikiem wszystkich trzech głośnych spraw z powiatu ostrołęckiego jest brak skutecznej kontroli i nadzoru - mówi Dąbkowski. - Zarówno w sprawie Ostrołęckiego Ruchu Wspierania Przedsiębiorczości, jak i aferze drogowej w Myszyńcu, jak również w OPWiK-u, organy nadzorcze i kontrolne albo były bierne, albo nieskuteczne. Gdyby działały jak należy, być może nie musielibyśmy prowadzić śledztw w tych sprawach.
Dymisje z wątpliwościami
Po aresztowaniu prezesa i szefa rady nadzorczej OPWiK-u prezydent Ostrołęki postanowił pozbawić ich stanowisk, choć nie ukrywał przy tym wątpliwości.
- Dziś (19 marca - przyp. red.) wystąpiłem z wnioskiem o odwołanie prezesa OPWiK-u. Zamierzam również odwołać przewodniczącego rady nadzorczej spółki -Ęmówi Załuska. - Jestem jednak w bardzo niekomfortowej sytuacji, ponieważ nie mam pewności czy ci panowie dopuścili się jakichś nadużyć. Wyroki jeszcze nie zapadły, a to że zostali aresztowani świadczy tylko o uprawdopodobnieniu stawianych im zarzutów, ale nie o winie. Gdyby się okazało, że zostaną uniewinnieni, wyjdzie na to, że skrzywdziłem ich nie mając ku temu podstaw.
Radni, którzy podpisali pokontrolny protokół wskazujący na nieprawidłowości w OPWiK-u zastrzegają, że nie chcą ferować przedwczesnych wyroków. Uważają jednak, że bardzo dobrze się stało iż sprawą zajmuje się policja i prokuratura.
- W czasie gdy byliśmy na kontroli w OPWiK-u zaproponowano nam kawę i chciano napisać nam protokół. Gdybym się na to zgodził, nie miałbym śmiałości spojrzeć w lustro przy goleniu - dowodził w czasie posiedzenia komisji rewizyjnej radny Andrzej Kania.
Z kolei przewodniczący komisji rewizyjnej Rady Miejskiej Krzysztof Majkowski powiedział, że w związku z działaniami kontrolnymi był szantażowany. Powiedział, że prezes spółki miejskiej (nie sprecyzował której) telefonował do niego i groził, że jeżeli kontrolerzy będą zbyt dociekliwi, to zostanie odwołany przewodniczący Rady Miejskiej i szef komisji rewizyjnej.
Nieoficjalnie wiemy, że zeznania mówiące, iż zarząd OPWiK-u wywierał naciski na kontrolerów, część radnych już złożyła na policji.
Sąd zamiast komisji
Postawienie zarzutów czterem osobom i aresztowanie dwóch to dopiero początek śledztwa. Ani zarzuty, ani aresztowania nie przesądzają jeszcze o winie. Jednak zainteresowanie organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości sprawą OPWiK-u pozwala mieć nadzieję, że to czego z powodów politycznych nie była w stanie wyjaśnić Rada Miejska, uda się wyświetlić na publicznym procesie. Jest to o tyle istotne, że dotąd nikomu nie udało się udzielić przekonującej odpowiedzi czy woda w ostrołęckich wodociągach jest zdrowa i czy nadużycia w OPWiK-u to niesłuszne domniemania czy fakty.
http://www.to.com.pl/apps/pbcs.dll/artic.../210070006
...............
fragment artykułu:
Kto wziął za wodę?
Tymczasem na wyjaśnienie czekają kolejne afery. Niespełna półtorej miesiąca od wszczęcia śledztwa przez Prokuraturę Rejonową w Ostrołęce, policja zatrzymała pierwsze cztery osoby w związku z tzw. aferą wodociągów. 16 lutego za kraty trafiło dwóch pracowników OPWiK, a następnego dnia rano policjanci z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą zatrzymali Romana B. - przewodniczącego Rady Nadzorczej oraz Jana B. - prezesa Zarządu tej spółki. Kilka dni później zarzuty zostały odczytane wiceprezesowi tej miejskiej spółki.
Pierwsza grupa zarzutów, które postawiła im Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce, dotyczy wyłudzenia środków finansowych z OPWiK i fałszowania dokumentów. Koparka należąca do OPWiK oraz pracownicy tej miejskiej spółki, mieli pracować w Przasnyszu na prywatnej budowie firmy Romana B. Według dokumentów, wykonywali oni w tym czasie prace na rzecz wodociągów. Straty spółki z tego tytułu podliczono na 10 tys. zł.
Kolejne zarzuty dotyczą działania na szkodę spółki m.in. poprzez przyjęcie wykonania Stacji Uzdatniania Wody. Zdaniem prokuratury, odbiór kosztującej ponad 6 mln zł inwestycji nastąpił pomimo ewidentnych braków i niezgodności z dokumentacją wykonanego suwu oraz pomimo protestów pracowników OPWiK, którzy nie chcieli podpisać się pod odbiorem inwestycji. Wadliwe działanie suwu, zdaniem prokuratury, naraziło spółkę na duże straty.
Co więcej, prokuratura zarzuciła władzom spółki "wyprowadzenie kaucji gwarancyjnej w wysokości 350 tys. zł, która nie powinna zostać wypłacona wykonawcy, właśnie z powodu ciągłych kłopotów, usterek i nieprawidłowego działania stacji.
Kolejna grupa zarzutów - działanie na szkodę spółki - dotyczy projektu umorzenia długów wynoszących 450 tys. zł, jakie mają wobec OPWiK Zakłady Mięsne "Ostrołęka. Wodociągi chciały przejąć w zamian za nie udziały, jakie ZM posiada w ich spółce. Gdyby do tego doszło, przedsiębiorstwo nie odzyskałoby swoich należności. Na szczęście dla miejskiej własności, do realizacji tego projektu nie doszło. Jednak według prawa, już sam zamiar narażenia na straty spółki, jest przestępstwem.
Prokurator nie wyklucza kolejnych zatrzymań, które mogą nastąpić wraz z postępami w prowadzeniu tego śledztwa. Śledczy na pewno dokładnie przyjrzą się całemu procesowi inwestycyjnemu - od wybrania oferty firmy KREVOX, aż po odbiór tej inwestycji i dzisiejszy stan wykonanych urządzeń. Powołani biegli mają natomiast zbadać faktyczną jakość wody, która pomimo wyników badań, którymi dysponuje spółka, budzi wiele wątpliwości.
Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie po przeanalizowaniu artykułu w "Gazecie Współczesnej, w którym opublikowaliśmy obszerne fragmenty protokołu pokontrolnego podkomisji złożonej z radnych miejskich, którzy kontrolowali OPWiK. Znalazło się w nim szereg faktów, świadczących o licznych nieprawidłowościach do których przez lata dochodziło w tej spółce.
Nie obyło się też bez innego skandalu. Większość radnych z Komisji Rewizyjnej nie przyjęło protokołu pokontrolnego i odwołało szefa tej podkomisji. Według jednego z naszych rozmówców, prokuratura powinna zbadać również, dlaczego niektórym radnym, tak bardzo zależało na tym, by "ukręcić łeb sprawie w wodociągach? Radni nagle zmienili zdanie na temat raportu, gdy policja dokonała pierwszych zatrzymań, a prokuratur rozpoczął odczytywanie długiej listy zarzutów.
całość:
http://www.archiwum.moja-ostroleka.pl/z-...544,2.html
.............................
Faktury za telefony komórkowe, naprawę prywatnego auta, prywatne przejazdy mercedesem Piotr Centała opłacił. Tymczasem wokół spółki pojawiają się wciąż nowe sensacje.
- W listopadzie ubiegłego roku pan burmistrz zwrócił się do Zarządu Komunalnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji z prośbą o wystawienie faktur za jazdę mercedesem vito w celach prywatnych – zapewnia Adam Szumlas, prezes spółki. – Dotyczyło to kwoty ok. dwóch tys. zł. Opłata była zgodna z obowiązującymi w przedsiębiorstwie stawkami. Poprosił również o wystawienie faktury za użyczony przez poprzedniego prezesa telefon komórkowy. Te faktury – według mojej wiedzy – zostały zapłacone. Płatności rozłożono na raty.
Egzotyczne kursy
Nowy zarząd dotarł do faktur za usługi szkoleniowe. Po analizie list obecności okazało się, że niektórzy pracownicy KPWiK byli w pracy
w spółce, podczas gdy ich nazwiska widnieją na fakturach zatwierdzonych, sprawdzonych przez poprzednie władze spółki, a wystawionych za szkolenie tych pracowników. Najprawdopodobniej „szkolenie” dotyczyło innych osób. Istnieje podejrzenie, że swoją wiedzę poszerzali członkowie Rady Nadzorczej KPWiK, wybrani radni Rady Miejskiej w Nakle. Kursy odbywały się nawet w Afryce i Ameryce. Egzotyczna turystyka mogła mieć wpływ na kiepskie wyniki finansowe spółki. Można to zakwalifikować jako korumpowanie członków rady nadzorczej przez władze KPWiK.
Prokuratura bada
Jak już informowaliśmy, przeciwko obu członkom poprzedniego zarządu KPWiK toczy się postępowanie prokuratorskie. Zarzuty dotyczą niedopełnienia w latach 1996 – 2003 obowiązków związanych ze sprawami majątkowymi i działalnością spółki oraz doprowadzenia tym samym do powstania strat w wysokości 1,2 mln zł na szkodę KPWiK. Ich lista jest długa.
Tymczasem obrońcy byłego prezesa złożyli w Sądzie Rejonowym w Nakle zażalenie. Dotyczy ono nieprzesłuchania przez Prokuraturę Bydgoszcz Północ członków Rady Nadzorczej KPWiK. Sąd w Nakle uwzględnił to zażalenie i wydał postanowienie o cofnięciu sprawy do prokuratury. Ta odwołała się do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy i ten je odrzucił, podzielając stanowisko sądu nakielskiego.
Obok sprawy budowy Stacji Uzdatniania Wody w Nakle, czego głównie dotyczy postępowanie Prokuratury Bydgoszcz Północ, toczą się postępowania w sprawie nieprawidłowości przy podpisaniu kontraktu z firmą Krevox, wyjazdów zagranicznych na szkolenia oraz nieprawidłowości przy przetargach w Rozwarzynie. Ta ostatnia sprawa wiąże się też z prywatną firmą byłego prezesa KPWiK.
Odrębne postępowanie prowadzi wydział przestępstw gospodarczych policji w Inowrocławiu. Dotyczy ono budowy biologicznej oczyszczalni ścieków.
http://express.bydgoski.pl/671,Burmistrz...iagom.html
.....................
Arbitraż
http://szukio.pl/podglad/9870?fraza=ubezpieczenie+konsorcjum&organ=ZA&orzeczenia=wyroki&start=50