RE: Najpopularniejszy Dzielnicowy Roku 2010
(25.08.2010 13:27 )czesio544 napisał(a): Adreasie powiedz w czym jest problem, bo ja nie bardzo rozumiem?
Wybacz, Czesiu ale wygląda na to, że każdemu kto tylko włączy się do dyskusji trzeba streścić poprzednie posty. Jednak bardzo miły ton Twojej wypowiedzi skłania mnie do małego podsumowania, które niniejszym specjalnie dla Ciebie uczynię, tyle tylko, że musisz uzbroić się w cierpliwość.
Otóż sprowadzając się kilka lat temu do Żyrardowa, do nowych bloków, zupełnie nie miałem pojęcia o panujących tu zwyczajach i obyczajach. To co dla większości było oczywiste (np. że zebrania odbywają się wtedy i wtedy, tam i tam) dla mnie było prawdziwą zagadką. Wydawało mi się, że w nowych budynkach, w których zamieszkali nowi lokatorzy dzielnicowy pojawi się na pewno. Choćby po to by poznać nowych mieszkańców rejonu i zorientować się w środowisku. Tak się jednak nie stało.
Za to w nieszczęsnej gablocie zawisła w końcu kartka z namiarami na dzielnicowego i to właściwie tyle informacji ile mieliśmy my, nowi lokatorzy, odnośnie kontaktu z dzielnicowym. Wydawało mi się to zjawiskiem dziwnym a może nawet nieco niepokojącym. Napisałem o tym przy okazji dyskusji zeszłorocznej na temat konkursu odnoszącego się do dzielnicowych.
W tym roku napisałem właściwie tyle samo i tylko po to by uzmysłowić, że sytuacja się nie zmieniła. Jak widzisz dostało mi się trochę za to, że biję pianę i marudzę bez sensu, bo przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jak było kiedyś tak jest i dzisiaj, więc o co mi właściwie chodzi?
Dodatkowo oberwało mi się za to, że śmiałem zasugerować, iż dzielnicowy najzwyczajniej w świecie powinien wywieszać informacje o zebraniach, w których będzie uczestniczył. Okazało się, że wsadziłem kij w mrowisko i teraz doskonale rozumiem, co czuł nasz zarośnięty futrem przodek, który zaproponował by orzechy łupać nie własnym czołem a kamieniem. Zapewne i wtedy podniósł się zgodny chór głosów stwierdzających, że wszelkie kombinowanie jest bez sensu, bo przecież dobrze jest jak jest i orzech w efekcie jest wyłuskany.
Skoro już Drodzy Forumowicze zadziałali zamiast administracji i dzielnicowego informując mnie o zebraniach odbywających się z udziałem przedstawiciela policji, naiwnie zaproponowałem nowy wątek w tej dyskusji, odnoszący się do pomysłu czegoś tak prostego i oczywistego jak dyżur dzielnicowego – godzinny, raz w tygodniu. I tu przejdę do pewnej części Twojej wypowiedzi:
(25.08.2010 13:27 )czesio544 napisał(a): Andreasie - takie dyżury o ktorych wspomniałeś , były w Żyrardowie organizowane w latach 90-tych. Spółdzielnia dała lokal - jedno z mieszkań. Były ogłoszenia, karteczki itp, itd. Pomysł zarzocono po kilkunastu miesiącach. Powód ? Na spotkania i dyżury nikt nie przychodził.
Po pierwsze trochę niepokoi mnie to odejście od dyżurów po kilku miesiącach, bo wydaje mi się, że to zbyt mało czasu by ludzie przyzwyczaili się do takiej formy kontaktu z dzielnicowym. Niestety, nie wiem, czy akcji wprowadzeniu dyżurów towarzyszyła jakaś akcja informacyjna, bo może było tak jak ze mną i tymi nieszczęsnymi zebraniami – nie przychodzili, bo o dyżurach nie wiedzieli? Tylko pytam!
Po drugie myślę, że zupełnie błędne jest mniemanie, iż na takim dyżurze będą kolejki petentów. Dzielnicowy to nie lekarz i zapewne nie przyciągnie tylu „pacjentów” co fachowiec do bolącego gardła. Jednak nie chodzi przecież o ilość a o stworzenie samej możliwości i wyrobienie w obywatelach poczucia, że mogą przyjść mając pewność, że w tym dniu, o tej godzinie dzielnicowy czeka.
Po trzecie jestem przekonany, że umawianie się na komendzie z dzielnicowym nie wyklucza dyżurów i w tym względzie to ja nie rozumiem w czym jest problem? Jak już napisałem, dyżur to jedna sprawa a rozmowy telefoniczne, czy kontakt na komisariacie to co innego. Czemu rezygnować z jednej formy kontaktu – w tym wypadku dyżurów? Ciężko mi to pojąć skoro im więcej form kontaktu z mieszkańcami rejonu tym lepiej (tak na logikę).
(25.08.2010 13:27 )czesio544 napisał(a): Powiedz mi Andreasie czy kiedykolwiek poszedłeś na jakieś zebranie ? Czy udałeś się do dzielnicowego z jakimś problemem , wnioskiem lub pomysłem ? Jeżeli tak, to czy zostałeś olany ? Chyba nie .
Czesiu, na wszystkie Twoje pytania znajdziesz odpowiedzi w moich wcześniejszych postach. Wybacz mi, bardzo Cię proszę, ale nawet nie wypada mi cytować siebie samego. Dodam tylko po raz enty, że trudno było mi iść na zebranie, o którym nie miałem pojęcia, prawda? A nawet gdybym wiedział o zebraniu to nie miałbym pojęcia, że jest na nim dzielnicowy. Ale mimo wszystko „zebrałem” w tym temacie od różnych osób, bo oto okazało się, że właściwie moją winą jest to, że nie wiem tego, co wiedzą inni jeszcze mam w sobie na tyle bezczelności, że śmiem proponować jakieś bezsensowne dyżury.
Podsumowując, chciałbym Ci Czesiu podziękować za wypowiedź i udzielone informacje. Mam nadzieję, że postarasz się zrozumieć moje zdanie, nawet jeśli się z nim nie zgodzisz.