RE: Muzeum Lniarstwa im Filipa de Girarda
(22.07.2014 20:48 )SZNINKIEL napisał(a): Piszesz, że takie zachowanie radnego, który tak po prostu się sprzedaje bo "wie", że trzeba grać ze zwycięzcą, a tym samym POpierać różne głupoty, które notabene szkodzą miastu za wymierną partykularną korzyść, dobrze o nim świadczą?
Najwyraźniej się nie zrozumieliśmy lub nie dostrzegłeś pewnej dawki goryczy, którą zawarłem w tym poście, do którego się odnosisz. Otóż, chodziło mi o to, że wszędzie wokoło zwycięża bezduszny pragmatyzm i umiejętność dostosowania się do warunków - bez względu na wszystko - byle tylko osiągnąć cel, jakim jest stanowisko, władza, pieniądze. W polityce krajowej niedawno mogliśmy oglądać posła Kurskiego, któremu nagle w PiS wszystko już pasuje i nawet przypominanie niedanych wypowiedzi na temat nieudolności prezesa nie ściera radosnego uśmiechu z twarzy nawróconego. A czemu? Bo pan Kurski wie skąd teraz wiatr wieje i umie się z nim ustawić, aby znów dotrzeć do parlamentu.
Skoro tak się dzieje w polityce krajowej - przy świetle jupiterów i obiektywach kamer, to czemu się dziwić radnym z mniejszych miejscowości, którzy przecież też mają rodziny na utrzymaniu, czy kredyty do spłacenia? Patrzą oni na swoich kolegów z wielkiej polityki i szybko się uczą, że poglądy można zmienić w jeden dzień, a z jednego fotela - opozycyjnego - przeskoczyć do rządzącej większości.
Radny Czubak był w opozycji i cóż ta opozycja mu ma do zaproponowania? Kolejną kadencję z dala od stanowisk i władzy. Niemrawa, skłócona, obrażona na siebie nawzajem i do tego wiecznie przesypiająca okazje do działania. Pozbawiona pomysłów i programów, silnych liderów i ogólnie sprawiająca wrażenie będącej w permanentnym uśpieniu opozycja zniechęciła skutecznie radnego. Natomiast rządząca większość umie przyciągnąć blaskiem władzy i tym wszystkim co ma do zaoferowania, a co najogólniej można streścić w słowie - konfitury.
Niektórzy "Goście" bardzo emocjonalnie zareagowali i na zachowanie (głosowanie) radnego oraz na pomysł, aby objął on we władanie muzeum. Tymczasem nie ma żadnego sensu angażowanie aż takich emocji do takiej sprawy. Otóż, tak to już jest, że w świecie polityki (jak w życiu...) co jakiś czas zdarzają się takie sprawdziany, w których okazuje się co dany człowiek jest wart i czym się kieruje. Jedni działają w celu zdobycia władzy, ale nie zapominając przy tym o tak dziwacznych sprawach, jak honor, stałość wyznawanych wartości, czy nawet przyjaźń. Inni na pierwszym miejscu stawiają tylko i wyłącznie pragmatykę twierdząc nawet, że w polityce liczy się JEDYNIE skuteczność, czyli umiejętność zdobycia władzy (za wszelką cenę).
Radny przeszedł sprawdzian tak jak przeszedł i każdy może go oceniać wedle własnego widzi mi się. Ja najzwyczajniej w świecie napisałem tylko, że dołączył on tych, którzy uznali, że cel uświęca środki.