RE: Rozbił się prezydencki samolot
Ludzie w Wadowicach spotkali sie przed wystawa katyńską w niedziele w samo południe.
Włączono syrenę alarmową na ratuszu, ludzie przystanęli w zadumie. Na rynek ściągnęły też poczty sztandarowe strażaków niemal z całego regionu, delegacje policji oraz samorządowców z burmistrz Ewą Filipiak i przewodniczącym Rady Miasta - Zdzisławem Szczurem. Na tę chwilę przyjechała z Krakowa też do Wadowic europosłanka Róża Thun-Woźniakowska.
Gdy strażak zagrał sygnał na trąbce z nieba zaczął padać gęsty deszcz. W takiej atmosferze dwie minuty zadumy zakończyła chwila złożenia zniczy przed zdięciem pary prezydenckiej, ustawionym tutaj dzień wcześniej przy wystawie katyńskiej.
Słusznie powiedział biskup Tadeusz Pieronek:
"Pan Bóg nie działa na oślep i być może przez tą katastrofę chciał nam coś powiedzieć"
Może do tego potrzebna była ta ogromna ofiara. Może taki wstrząs potrzebny był nam Polakom 5 lat po śmierci Jana Pawła II, abyśmy znowu zjednoczyli się we łzach. Pomyśleli o naszej ojczyźnie, o nikczemności maluczkich ludzi i o tym co tak naprawdę jest najważniejsze. Chwila i ludzkie ambitne plany, pilne sprawy do załatwienia stały się nieistotne. Jesteśmy na placach, w świątyniach, przed telewizorami płacząc i rozważając życiorysy tylu tak bliskich nam ludzi. Omamieni nie tak dawno rzucaliśmy na nich kalumnie powodowani nikczemną propagandą. Teraz wybudzeni z letargu nie wierzymy w to co się stało. Mam nadzieję że to wybudzenie przyniesie wymierne owoce. Nie damy się tak łatwo manipulować, a ludzi będziemy oceniać po owocach ich pracy a nie po ich obietnicach bez pokrycia. Bądźmy mocni i mądrzy po stracie.
Wieczne odpoczywanie racz im dać panie.