16.01.2010 01:31
Reset pociągu między stacjami - Qltowy już pociąg pośpieszny 21:24 z Zachodniej
Zastanawiałem się czy dać to do działu "Szukam współpasażerów", "Imprezy", padło na "Problemy".Pociąg, ruszający ze Wschodniej, już na Zachodniej ma ponad pół godziny opóźnienia. To tylko przygrywka.
Przed Międzyborowem wyjątkowo dużo pasażerów jst już ubranych i czeka przy wyjściach. W Międzyborowie znajoma, żartem (wtedy tak myślałem) rzuca: "tak wszyscy czekają, żeby tylko pociąg nie stanął". I stało się... Pociąg zatrzymał się 200 m za przejazdem, po chwili próbował ruszyć ale nic z ego i zgasło światło (było ok. 22:25). Ku zskoczeniu i rozbawieniu odezwał się interkom i powiedział, że w związku z (ble ble ble) muszą wykonać reste (tak, R E S E T) pociągu i przez chwilę nie będzie światła. Reset był, nawet zimny bo otwarto wszystkie drzwi (niektórzy zwolennicy teorii spiskowej stwierdzili, że to po to aby nałapać powietrza dla pasażerów). Przez kolejne 50 minut nie pojawił się żaden komunikat, a jedynie nastąpiła seria wyłączania swiateł, włączania awaryjnych, otwierania, zamykania i blokowania drzwi. W międzyczasie jeszcze konduktor kogoś chciał pobić (albo odwrotnie). My naiwnie czekaliśmy na szybkie odtworzenie pociągu z kopii zapasowej. Od kolegi który po nas przyjechał dowiedziałem się, że na stacji w Zyrardowie mało co nie doszło do linczu na kasjerkach - to pasażerowie którzy marzli na peronie, widzieli światła pociągu więc nie schodzili do poczekalni - nie muszę dodawać, ze megafon nie powiedział im, że jest opóźnienie.
Przyznam, ze było nawet wesoło - żarty, znajomi, blisko domu to zawsze ktoś przyjedzie - brakowało tylko muzy i czegoś na rozgrzewkę. Jednak jak pomyśli się o pasażerach jadących do Skierniewic lub jeszcze dalej to już tak fajnie nie jest. Ci ludzie siedzieli w coraz chłodniejszym pociągu, obsługa schowała się w swojej kanciapie i nie przekazywała wiadomości. To co mnie bardzo zdenerwowało to brak reakcji konduktora na wywołanie za pomocą domofonu (w nowych pociągach coś takiego jest). Na początku świeciła lampka wywołania, a później chyba odłożył słuchawkę.
Szukam współbraci z tego samego kursu (takie wydarzenia cementują ludzi na całe życie )oraz informacji co stało się dalej. O której ruszył, może ktoś wie jaka była faktyczna przyczyna? Dodam, że pośpieszny 21:55 do Warszawy nie odjechał o czasie bo nas nie mijał.
Może jakieś anegdotki?
Pozdrawiam
Pasażer Qltowego pociągu TLK19117 15/1/2010