RE: A jednak biorą w łapę!
Łapówkarstwo w SM było, jest, i chyba długo jeszcze będzie, dopóty dopóki wpierw sami spółdzielcy tego procederu nie ukrócą. Czy tak trudno to pojąć? Chyba nie. Wystarczy tylko przypatrzeć się, które firmy, jak długo, i na jakich zasadach, świadczą swoje usługi wobec spółdzielni, a wnioski nasuną się same. Podobnie jest z przetargami organizowanymi przez gminy czy ich spółki. Często bywa tak, że warunki przetargu są tak ustalone iż może je wygrać tylko "ta" firma.
Zerknij na to (fragment).
Luki prawne otwierające drogę do nadużyć
Aktualnie obowiązująca ustawa prawo spółdzielcze oraz ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych nie zapewnia członkom spółdzielni mieszkaniowych należytej ochrony przed przestępstwami z art. 296 kk. Prawo nie przewiduje żadnej ochrony dla osób posiadających tzw. spółdzielcze prawa do lokali (prawo własnościowe i lokatorskie). W konsekwencji to organy spółdzielni (zarząd i rada nadzorcza) paradoksalnie występują jako strona i zarazem pokrzywdzeni w postępowaniach dotyczących niegospodarności przy wydawaniu pieniędzy czynszowych członków. Często dochodzi do sytuacji, że „z rozpędu” nie są honorowane nawet prawa właścicieli lokali, którym również – sprzecznie z art. 49 kpk – nie przyznaje się statusu pokrzywdzonych. Dodatkowym problemem w przeciwdziałaniu nieprawidłowościom jest bardzo utrudniony dostęp do dokumentów spółdzielni. W wielu przypadkach postępowań sądowych o kluczowe dokumenty, członkowie spółdzielni przegrywali batalie o faktury i umowy. A w niektórych sprawach, gdy nawet dochodziło do sądowego zobowiązania do wydania określonych faktur i umów, to nagminne były przypadki obstrukcji ze strony zarządów spółdzielni, które np. domagały się wysokich opłat za udostępnienie dokumentów, odmawiały prawa wglądu w załączniki umów (np. kosztorysy, specyfikacje itd.), odmawiały okazania rejestrów kosztów pozbawiając członków możliwości sprawdzenia czy zarząd spółdzielni faktycznie udostępnia wszystkie zasądzone faktury i umowy.
Na domiar złego dyskryminację obywateli zamieszkujących spółdzielnie pieczętuje wyłączenie spółdzielni mieszkaniowych z procedur przetargowych. W znakomitej większości przypadków wielomilionowe zamówienia finalizuje się w drodze swobodnych uzgodnień cenowych, ewentualnie działań pozorujących system przetargowy. W ewentualnych pseudoprzetargach często odrzuca się tańsze oferty podmiotów wolnorynkowych - jako niewiarygodne. W spółdzielczych naborach wykonawców biorą udział firmy kojarzone jako stali usługodawcy spółdzielni, choć realnie często nie dysponują odpowiednimi kadrami ani doświadczeniem. Niejednokrotnie w tak specyficznym modelu wyłaniania wykonawcy bierze udział kilka podmiotów, które w rzeczywistości mają tego samego właściciela lub współwłaściciela.
Taki stan rzeczy powoduje, że zarządy spółdzielni czując się całkowicie bezkarne, w sposób dowolny zawierają umowy na zakup towarów i usług dla spółdzielni i zmuszają na ogół niezamożnych spółdzielców, do ponoszenia ciężarów nieracjonalnych inwestycji, niejednokrotnie finansowanych kredytami. Zachętą jest brak jakiejkolwiek odpowiedzialności, wynikający z systemowego pozbawienia płatników (członków spółdzielni) finansujących inwestycje, statusu pokrzywdzonych oraz wykluczenia z prawa realnego współdecydowania o wydatkach, co stanowi impuls do niegospodarności wyrażanej najczęściej akceptowaniem znacznie wyższych od rynkowych cen zakupu towarów i usług.
Brak kontroli i realnej odpowiedzialności wywołuje szczególnie dotkliwe skutki w przypadku termomodernizacji budynków.
Z analizy dotychczasowych przypadków wiemy, że w wielkich spółdzielniach często dochodziło do akceptowania znacznie wyższych cen dociepleń budynków – w stosunku do cen rynkowych. Gdy na wolnym rynku cena kompleksowego docieplania budynku o wysokości do 20 m, metodą lekką-mokrą, standardową technologią z użyciem styropianu o grubości 10 cm, nie przekraczała 100 zł netto za m2, to w spółdzielniach mieszkaniowych roboty tego rodzaju wykonywano za stawki w przedziale od 120 do 210 zł/m2. „Wynegocjowane” przez zarządy ceny różnią się od rynkowych, choć bloki, szczególnie z wielkiej płyty, są znacznie łatwiejsze do wykonawstwa w porównaniu do wielopłaszczyznowych brył domów, nie wspominając już o wielkości spółdzielczych zamówień. Skala wydatków termomodernizacyjnych (roczne budżety na docieplenia to kwoty rzędu kilka – kilkanaście milionów zł) powoduje, że straty wynikające z nieuzasadnionego różnicowania cen również sięgają milionów złotych.
Więcej :
http://slonecznystok.pl/opinie-i-polemik...w-scigania