03.02.2011 20:16
Wysokie koszty pogrzebu - państwo w państwie?
Rzadko kto drąży ten temat, bo z reguły w takich momentach nikt nie ma głowy do zastanawiania się nad tym czy owym.W związku ze śmiercią mojej mamy i sprawami związanymi z pochówkiem zaczęły docierać do mnie pewne sprawy z tym związane.
Pierwsza sprawa, to sama firma pogrzebowa i opłaty z tym związane. Po śmierci osoby ubezpieczonej ZUS wypłaca (jeszcze) 6.400 zł zapomogi pogrzebowej. Od marca ma być 4.000. I tu jest właśnie ciekawostka. Wychodzi na to, że jakby nie kupować, różne trumny, różne dodatki, to dziwnym zbiegiem okoliczności opłata za pochówek celuje w kwotę docelową 6.400 zł. No, nie całe, bo zostaje nieco ponad 1000 zł. Ale o tym za chwilę. Nigdzie w firmie nie widać żadnego cennika usług, poza cenami trumien. Po uzgodnieniu przebiegu pogrzebu, okazuje się, że cena wszystkiego razem wynosi około 5.000 zł. Dziwny zbieg okoliczności? Teściowa zamawiała dodatkowo autokar do przewozu ludzi, my nie a cena praktycznie ta sama. Ponoć ksiądz za mszę bierze z tej kwoty 800 czy 850 zł. Fajna stawka godzinowa. Ale ja w sumie nie o tym. Okazuje się, że by wejść na cmentarz z pogrzebem potrzebna jest zgoda grabarza, bo on jeden zarządza u nas starym cmentarzem. Dobra, zarządza, ma prawo, bo tak sobie ustalił kościół, a właściwie proboszcz. Pal ich licho. Ale nie jest tak wesoło. Żeby kogoś pochować trzeba, o ile ktoś ma już gotowy grób, zdjąć płytę nagrobną, ewentualnie pobielić komorę i potem płytę założyć. Co się okazuje? Że nie może tego zrobić nikt inny, niż tylko i wyłącznie ów grabarz. Żadna inna firma nie ma prawa wstępu na cmentarz i obsługi pogrzebu. I co najciekawsze, za taką usługę, grabarz życzy sobie 850 zł. Za to, że otworzy bramę, zdejmie i położy płytę i zadzwoni dzwonem cmentarnym. Ja rozumiem, że doprowadza żałobników do grobu, bo ksiądz nie musi wiedzieć, gdzie jest dół, że podaje księdzu wodę i ziemię podczas pochówku i na koniec układa wieńce i kwiaty na grobie. Wkurwia mnie to, że za taką posługę, w moim przypadku, gdy grób jest parę metrów od wejścia i nie trzeba nic szykować poza zdjęciem płyty, cena jest ta sama. Wiem, że obowiązkiem grabarza jest dbanie o cały cmentarz itp i za to też bierze kasę.
Obecnie opłata za grób wynosi 40 zł rocznie. Wykup (typowy) grobu obecnie, to okres 20 lat, czyli trzeba zabulić 800 zł. Wróćmy do tych 40 zł. Ile kwater mamy na cmentarzu? Pomnóżcie to przez 40 zł i wyjdzie wam dochód z cmentarza za jeden rok. Niezła sumka się szykuje. I za to mamy raz na jakiś czas posprzątane ścieżki i czasem przycięte drzewa. Bo o same groby, to i tak muszą zadbać żywi krewni. Fakt, że pewnie trzyma na tym łapę Kościół, ale oni, ku..., z tego nie odprowadzają żadnych podatków.
Nowsza część cmentarza jest obsadzona przez Koperskich. I tam jest ta sama sytuacja. Sprawy grabarskie może wykonywać tylko osoba zlecona przez firmę. Stawki są chyba te same. I nie ma znaczenia czy jesteś biedny, czy bogaty. Masz bulić tyle, ile im się zachce, bo inaczej nie wpuszczą cię na cmentarz. Normalnie praktyki monopolistyczne. Nic to, że masz kogoś, kto zrobi ci taką usługę taniej. Nie wejdzie na cmentarz i basta! I nie ma komu się poskarżyć. Bo komu? Proboszczowi? To ich podwórko i nikomu nic do tego, ale do polityki to się wpierdalają.
A kasiorę bez podatku trzepią, że hej.
Brał ktoś rachunek od proboszcza za mszę i pogrzeb?
Zmieniły się też przepisy zasiłku pogrzebowego. Kiedyś, pamiętam, szło się do ZUS-u i wypłacali zasiłek do ręki. Teraz trzeba przedstawić najpierw rachunki. A jak ktoś nie sra pieniędzmi, to jak ma pokazać rachunek?
Coraz weselej się robi w Polsce. Państwo zbójów i wyzyskiwaczy. I nie ma na to rady? Akurat przy pogrzebach rodzina jest w szoku i nie zwraca uwagi na te sprawy, ale może warto przemyśleć pewne sprawy wcześniej?