29.07.2013 15:26
RE: Przymierze przygotowuje się do wyborów
Wilk się broniCytat:Andrzej Wilk
12 minut(y) temu ·
Szanowni Państwo – mieszkańcy Żyrardowa
W związku ze zgłoszoną inicjatywą referendalną, zmierzającą do odwołania mnie ze stanowiska Prezydenta Miasta Żyrardowa, czuję się zobowiązany, by zabrać głos i przedstawić Państwu moje stanowisko w tej sprawie.
Każdy prezydent, burmistrz, czy wójt, obejmujący swój urząd w drodze wyborów bezpośrednich, musi liczyć się z możliwością zaistnienia inicjatywy referendalnej. Ja również z wielkim szacunkiem i pokorą odnoszę się do tej formy sprawowania kontroli społecznej nad działaniami władzy samorządowej. Bardzo istotne są jednak czas i przesłanki do przeprowadzenia referendum. A przede wszystkim realna ocena, czy mamy do czynienia z rzeczywistą „inicjatywą społeczną”, czy raczej z hucpą polityczną, prowokowaną przez wąską grupę ludzi, pragnących na całym zamieszaniu odnieść wymierne korzyści.
W naszym przypadku, o czym jestem absolutnie przekonany, mamy do czynienia z polityczną hucpą. Przypomnę, że Dariusz Kaczanowski, który stoi dziś na czele pięcioosobowej grupy inicjującej referendum, był moim kontrkandydatem w ostatnich wyborach prezydenckich. Mam nieodparte wrażenie, że Pan Kaczanowski, wykorzystując inicjatywę referendalną chce - za publiczne pieniądze – wysondować Państwa nastroje przed zaplanowanymi na rok 2014 wyborami samorządowymi, a przede wszystkim ocenić swoje szanse na wygraną w przyszłorocznym wyścigu do fotela Prezydenta Miasta. Właśnie z tego względu uważam, że określanie obecnej inicjatywy referendalnej mianem „inicjatywy społecznej” jest zwyczajnym nadużyciem (lub jak kto woli: kłamstwem), a jej inicjatorzy sprzeniewierzają się samej idei referendum i z premedytacją wykorzystują ją do własnych celów.
Myślę, że znamy się już na tyle długo, że wiedzą Państwo iż z zasady stronię od publicznych ocen moich obecnych i byłych współpracowników. Tym razem jednak wyjątkowo odstąpię od tej zasady, aby dać Państwu możliwość poznania jak najszerszego kontekstu zaistnienia inicjatywy referendalnej.
Otóż, kiedy w 2006 roku, z Państwa nominacji, zaczynałem pracę na stanowisku Prezydenta Miasta Żyrardowa, powołałem Dariusza Kaczanowskiego na stanowisko mojego zastępcy. Zaprosiłem go do współpracy nie zważając na to, że reprezentujemy odmienne poglądy polityczne (D. Kaczanowski był wówczas członkiem Prawa i Sprawiedliwości), bo zrobił na mnie – podobnie jak zapewne dziś na wielu spośród Państwa – wrażenie osoby skromnej, kompetentnej, merytorycznie przygotowanej do pracy w naszym samorządzie.
Pracowaliśmy razem blisko rok. Uważam, że był to wystarczająco długi czas i były ku temu wszelkie możliwości, by Pan Kaczanowski właśnie wtedy wykazał się w roli kreatywnego lidera lokalnego samorządu. Szkoda, że tej okazji nie wykorzystał i nie pozostawił po sobie „pasma sukcesów”, o których dziś – zamiast ograniczać się do permanentnej krytyki mojej pracy - mógłby z dumą Państwu opowiadać. Z kolei dla mnie, ów rok współpracy z Panem Kaczanowskim był doskonałą okazją do zweryfikowania tego, czy właściwie oceniłem jego wiedzę i predyspozycje, mianując go swoim zastępcą. No cóż, by zanadto nie wchodzić w szczegóły, powiem może tylko tyle, że drugi raz funkcji Zastępcy Prezydenta Miasta Żyrardowa, bym mu nie powierzył, bo cenię sobie u moich współpracowników inicjatywę, zaangażowanie w pracę, odwagę i odpowiedzialność w podejmowaniu decyzji.
Pan Dariusz Kaczanowski opuścił stanowisko Zastępcy Prezydenta Miasta Żyrardowa jesienią 2007 roku, kiedy to z ramienia Prawa i Sprawiedliwości objął mandat Posła na Sejm RP. Już w parlamencie miał kolejną wielką szansę, by przysłużyć się naszemu miastu. Ale i tym razem kadencja parlamentarna minęła mu bez osiągnięć, które nam wszystkim zapadłyby w pamięć, a Panu Posłowi z kolei, zapewniły dozgonną wdzięczność naszej społeczności. Co więcej, w całej swe przenikliwości prezes PiS Jarosław Kaczyński, przez całe cztery lata kadencji nie dostrzegł w pośle z Żyrardowa kandydata na fotel ministerialny, choć Pan Kaczanowski, odchodząc z naszego samorządu, nie ukrywał, że tam właśnie sięgają jego ambicje i tam widzi swe miejsce. Zapewne właśnie brak realnych perspektyw na spektakularną karierę „na górze” sprawił, że Pan Kaczanowski ponownie zaczął szukać dla siebie miejsca we władzach lokalnego samorządu, startując w roku 2010 w wyborach na Prezydenta Miasta Żyrardowa. Bez oczekiwanego skutku. Kolejną wyborczą porażkę przyniósł Panu Kaczanowskiemu rok 2011, kiedy to w wyborach parlamentarnych bez sukcesu ubiegał się o reelekcję. Niebawem, najwyraźniej licząc na zmianę złej passy, odszedł z PiS i został lokalnym pełnomocnikiem Solidarnej Polski. Niestety, Zbigniew Ziobro również nie dopatrzył się w nim materiału na polityka wielkiego formatu. Niezaspokojone ambicje Pana Kaczanowskiego po raz kolejny przywiodły go więc na nasze lokalne podwórko, tym razem w roli Pełnomocnika Inicjatorów Referendum.
Chyba zgodzą się Państwo ze mną, że w świetle powyższego, nie sposób traktować obecnej inicjatywy referendalnej, jako oddolnego ruchu społecznego. I to właśnie, a więc pobudki jakie zdają się kierować pomysłodawcami referendum, a nie sama idea - jak najbardziej zresztą słuszna - demokratycznej, społecznej kontroli nad działalnością władzy lokalnej, budzą mój głęboki sprzeciw.
Uważam, że organizowanie referendum na niespełna rok przed kolejnymi wyborami samorządowymi jest kosztownym i szkodliwym dla Żyrardowa kaprysem Pana Kaczanowskiego.
Kosztownym, bo organizacja samego referendum pochłonie ok. 80.000 zł z budżetu miasta. Jest to mniej więcej tyle pieniędzy, ile potrzeba nam dziś, aby dostosować stadion piłkarski przy ul. Piastowskiej do wymogów PZPN, tak by nasi piłkarze po niedawnym awansie do III ligi rozgrywek, mogli dalej grać na własnym obiekcie i przed własną publicznością.
Kaprysem szkodliwym, bo nawet jeśli wynik referendum okaże się pomyślny dla jego inicjatorów, to wprowadzenie na kilka ostatnich miesięcy obecnej kadencji - w miejsce prezydenta miasta - komisarza (osoby z zewnątrz, nie znającej specyfiki i potrzeb naszego miasta) z pewnością nie posunie naszych spraw do przodu i nie przyspieszy rozwoju Żyrardowa.
Nie ulegajmy ogólnopolskiej modzie na referenda, która w dużej mierze podsycana jest zresztą przez partie polityczne opozycyjne wobec rządu, w celu deprecjonowania władzy samorządowej zwłaszcza tam, gdzie kojarzona jest ona z Platformą Obywatelską. Nie ulegajmy tej szaleńczej momentami modzie, bo w takim wydaniu jak ma to miejsce obecnie - ona nic dobrego nie przynosi, a dodatkowo dewaluuje jeszcze samą ideę referendum...
Mój głęboki sprzeciw budzi przede wszystkim hasło referendalne – „Ratujmy Żyrardów”, sugerujące, że nasze miasto dotknięte zostało bliżej niezidentyfikowanym kataklizmem i pogrąża się w chaosie, z którego uleczyć nas może tylko dr Kaczanowski!
Tymczasem Żyrardów funkcjonuje normalnie – wiecie o tym Państwo, bo żyjecie tu na co dzień. I nawet jeśli nie wszystkie moje decyzje budzą Wasz entuzjazm i spotykają się z pełną aprobatą, to z pewnością widzicie, że dramatyczna i spektakularna zagłada, znikąd nam nie zagraża.
Myślę, iż wiecie Państwo, że konsekwentnie realizujemy nasze plany inwestycyjne – budujemy i modernizujemy kolejne ulice, miejskie spółki - PEC i PGK realizują duże projekty unijne związane z modernizacją i rozbudową infrastruktury ciepłowniczej oraz wodno-ściekowej, a kolejna nasza spółka - TBS, korzystając ze wsparcia ze środków budżetu miasta, wybudowała i oddała właśnie do użytku dwa kolejne budynki mieszkalne, do których wprowadzą się w sumie 94 rodziny. Trwa przebudowa ulic Jaktorowskiej i Reymonta, a od 7 miesięcy ruch tranzytowy omija nasze miasto obwodnicą. W żyrardowskiej Resursie – odbudowanej z udziałem środków unijnych (przypomnę za kwotę ponad 14 mln. zł), z której z dumą korzystać będą także przyszłe pokolenia żyrardowian, odbywają się ciekawe wydarzenia kulturalne, których nie powstydziłyby się miasta rangi wojewódzkiej. Z basenu i innych obiektów Kompleksu Sportowo-Rekreacyjnego AQUA korzystają na co dzień setki dzieci i dorosłych. Od niedawna, dzięki przeprowadzonej modernizacji, kino „Len” oferuje projekcje cyfrowe o najwyższej jakości obrazu. Bez opóźnień, choć wiele samorządów miało problem z dotrzymaniem ustawowych terminów, wdrożyliśmy zapisy tzw. ustawy śmieciowej. Już niebawem zacznie w mieście pracować nowe źródło ciepła (kotłownia gazowa), która - wraz z ciepłownią PEC - w pełni zabezpieczy potrzeby w zakresie zaopatrzenia miasta w energię cieplną. To oczywiście tylko niektóre z zadań i projektów, które udało nam się w ostatnim czasie w Żyrardowie zrealizować, a których wspólnym mianownikiem jest podnoszenie standardu życia w mieście. Ani więc chaos, ani rychła zagłada wcale nam nie grożą!
Jestem przekonany, iż nie muszę Państwu tłumaczyć, że realizacja tak wielu przedsięwzięć pociąga za sobą znaczące nakłady finansowe. I nawet jeśli na dane zadanie udaje nam się pozyskać środki zewnętrzne, to i tak zwykle obowiązani jesteśmy wyasygnować tzw. wkład własny. Nawet ci, którzy nie są zwolennikami mojej prezydentury, nie będą w stanie zaprzeczyć, że ostatnie lata zmieniły nasze miasto. Aby ta zmiana stała się możliwa potrzebne były znacznie większe środki finansowe niż te, którymi dysponujemy, po stronie dochodów, w ramach rocznych budżetów miasta. Duża część projektów realizowana więc była ze środków kredytowych. Zadłużenie miasta na przestrzeni ostatnich 7 lat rzeczywiście wzrosło, ale nigdy nie przekroczyło bezpiecznej dla samorządu granicy, określonej w ustawie o finansach publicznych, gdzie mowa jest o tym, że łączna kwota długu na koniec roku budżetowego nie może być wyższa niż 60% wykonanych dochodów w danym roku. W naszym przypadku, zgodnie ze zaktualizowaną w dniu 27 czerwca br. wieloletnią prognozą finansową, wskaźnik ten wynosi 46,99%. Spowolnienie gospodarcze i wynikająca z tego powściągliwość inwestorów zarówno w sferze zakupu nieruchomości, jak też realizacji przedsięwzięć, które z tytułu podatków zapewniłyby nam później dodatkowe wpływy do budżetu miasta, powodują że z roku na rok coraz trudniej jest nam zwiększać budżet po stronie dochodowej – co też ma bezpośredni wpływ na wysokość wspomnianego wcześniej wskaźnika zadłużenia.
Trzeba też pamiętać, że wydatki finansowe związane z danym przedsięwzięciem wcale nie wygasają wraz z fizycznym zakończeniem inwestycji. Jeśli wybudowaliśmy basen, to w kolejnych latach musimy wykładać środki finansowe na jego utrzymanie i prawidłowe funkcjonowanie. Jeśli odbudowaliśmy Resursę, to w kolejnych budżetach musimy zabezpieczać pieniądze na eksploatację budynku i stworzenie w nim atrakcyjnej oferty kulturalnej. Jeśli w danym roku budujemy nową drogę, to począwszy od następnego roku trzeba będzie zwiększyć środki na zimowe utrzymanie ulic, bo wydłuża nam się kilometraż podlegający odśnieżaniu itd. itd. Im więcej budujemy, modernizujemy, ulepszamy, tym więcej nas to kosztuje – i to nie tylko w okresie realizacji inwestycji, ale już właściwie „na zawsze”, w formie kosztów związanych z przyszłą eksploatacją. Z każdym rokiem, mamy więc de facto w budżecie mniej „wolnych środków”, możliwych do przeznaczenia na kolejne zadania. I stąd też potrzeba korzystania z kredytów, dla której alternatywą jest zaprzestanie działań inwestycyjnych i ograniczenie się do administrowania miastem.
Uważam, że powierzając mi w 2006 roku urząd Prezydenta Miasta Żyrardowa, a później przedłużając w roku 2010 moją misję o kolejne cztery lata, nie oczekiwaliście Państwo, abym wyłącznie administrował miastem, ale odważnie zmieniał je i dostosowywał do Waszych potrzeb. I tak się dzieje. Myślę, że nie chcieliby Państwo w fotelu prezydenta miasta widzieć osoby, która unika trudnych decyzji z obawy przed wzięciem za nie odpowiedzialności. Tchórza, który woli nie robić nic, by przypadkiem ktoś później nie zarzucił mu, że zrobił coś źle, czy wydał za dużo pieniędzy. Gdybym tylko oszczędnie administrował naszym miastem i koncentrował się wyłącznie na osiągnięciu dobrych wskaźników finansowych, dziś grupa referendalna nie miałaby argumentu, że odczuwalnie wzrosło zadłużenie Żyrardowa. Jest tylko kluczowe pytanie: na ile wygodnie żyłoby nam się w takim „administrowanym” mieście i na ile zaspokajałoby ono potrzeby swoich mieszkańców?
Już za rok, zgodnie z kalendarzem wyborczym, po raz kolejny będą mieli Państwo okazję ocenić moją dotychczasową pracę i wypowiedzieć się, jaka forma sprawowania władzy w mieście jest Waszym zdaniem najlepsza. Nie przyspieszajmy tej oceny, bo zwyczajnie szkoda na to naszych wspólnych pieniędzy. Tym bardziej, że referendum, w odróżnieniu od wyborów, daje Państwu znacznie mniejszą swobodę wypowiedzi – możecie Państwo mnie odwołać, ale nie możecie już wskazać lepszego Waszym zdaniem następcy.
Prezydent Miasta Żyrardowa
Andrzej Wilk
PS. Jest jeszcze jedna ważna moim zdaniem informacja, którą muszę się z Państwem podzielić, bo w mojej ocenie wiąże się ona z inicjatywą referendalną. Otóż pod koniec poprzedniej kadencji podjęliśmy rozmowy z Samorządem Województwa Mazowieckiego w celu odkupienia na rzecz miasta budynku po dawnym liceum medycznym (ul. Waryńskiego). Byliśmy gorąco do tego namawiani przez Wyższą Szkołę Rozwoju Lokalnego, która ma w nim swoją siedzibę. Władze uczelni nie ukrywały, że oczekują od nas, iż po przejęciu budynku znacząco zmniejszymy szkole opłaty z tytułu wynajmowanej przez nią powierzchni. Ponieważ byliśmy i jesteśmy zainteresowani rozwojem w Żyrardowie szkolnictwa wyższego, a także mając na uwadze fakt, że internat dawnej szkoły medycznej można było stosunkowo małym nakładem kosztów zaadaptować na pokoje noclegowe, których wówczas w naszym mieście bardzo brakowało – rozpoczęliśmy z samorządem wojewódzkim żmudne negocjacje odnośnie warunków zakupu obiektu. Ostatnia przedstawiona nam oferta sprzedaży opiewała na kwotę 1,3 mln. zł.
Sprawa toczyła się na tyle długo, że w międzyczasie zmieniły się możliwości finansowe miasta, ale też znacząco wzbogaciła baza hotelowa Żyrardowa – ruszyły hotele przy basenie, w Resursie, a niedawno także w Starej Przędzalni. Ponieważ na ten moment zakup obiektu mógłby zostać zrealizowany wyłącznie ze środków kredytowych, nie chcąc zanadto powiększać poziomu zadłużenia, złożyliśmy wniosek do Urzędu Marszałkowskiego o rozłożenie płatności za budynek na trzy raty. Dotąd nie otrzymaliśmy na niego odpowiedzi. Nasza decyzja nie spotkała się ze zrozumieniem władz Wyższej Szkoły Rozwoju Lokalnego. Choć uczelnia jest prywatnym podmiotem i samorząd nie ma obowiązku jej wspierać, nie dalej jak w maju tego roku za pośrednictwem mediów bardzo mocno krytykowano nas i wytykano nam, że nie finalizując zakupu budynku możemy przyczynić się do zamknięcia szkoły, będącej podobno obecnie w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Jaki cała ta sprawa ma związek z referendalnym zamieszaniem? Otóż Dziekanem Wydziału Ekonomicznego WSRL jest Dariusz Kaczanowski. Ten sam Dariusz Kaczanowski, który głęboko zatroskany o stan finansów miasta i powiększające się zadłużenie jest też Pełnomocnikiem Inicjatorów Referendum.
Patrząc na całą sprawę nieco z przymrużeniem oka, przyznam, że momentami zastanawiam się czy przypadkiem nie byłoby lepiej dla nas, jako całej społeczności Żyrardowa, gdybym podjął decyzję o zaciągnięciu kredytu i kupieniu budynku „medyczniaka”, a następnie obniżył szkole czynsz do symbolicznej złotówki, RATUJĄC w ten sposób Panu Kaczanowskiemu miejsce pracy. Obawiam się bowiem, że jak tego nie zrobię i szkoła rzeczywiście ulegnie likwidacji z przyczyn ekonomicznych, to już nie na 100, ale na 200% bezrobotny Dariusz Kaczanowski wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich! A komuś kto nie potrafi oddzielić tego co dobre dla miasta, od tego co dobre dla niego samego, na pewno nie powinno się powierzać naszej przyszłości.
A.W.