RE: Cyganeria...
Sprawa jest bardzo złożona, bo nie wiem, czy mamy dyskutować tu o Cyganach, którzy trafiają np. do Francji a są zupełnie obcy kulturowo, czy o Cyganach mieszkających na terenie naszego kraju?
W Polsce istnieją duże kontrowersje w sprawie pomocy jaką otrzymują rodziny cygańskie. Wystarczy zapytać ludzi, którzy mieszkają w pobliży skupisk takich jak Koszary pod Limanową. Niewielu Polaków wie, że nie ma żadnych specjalnych zasiłków dla Cyganów a właśnie ten argument pada często w dyskusjach. Oczywiście chodzi mi o zasiłki, których powodem przyznania byłoby tylko i jedynie to, że ktoś zalicza się do tej grupy ludności. Natomiast realizowane są rozmaite programy pomocowe dla ludności Cygańskiej np. pilotowane przez MSWiA czy MEN. Takie działanie jest całkowicie zgodne ze stanem prawnym jaki obowiązuje w Polsce. Sprawą niezwykle ważną jest to, że po 1990 roku zmieniło się podejście państwa do mniejszości cygańskiej, bowiem wcześniej państwo (zgodnie z wytycznymi PZPR) dążyło do jak najszerszej asymilacji wspomnianej ludności. Po 1990 roku uznano, że mniejszość cygańska (nazywana też romską) będzie traktowana podobnie jak Karaimowie, Łemkowie czy Tatarzy. Oznacza to, że Cyganie powinni mieć możliwość utrwalania swej kultury i dziedzictwa, choćby poprzez nauczanie w ich języku, tak jak ma to miejsce w przypadku szkół uczących w językach niemieckim, litewskim, białoruskim, ukraińskim, łemkowskim, ormiańskim, słowackim i kaszubskim. Moim zdaniem władze popełniły w tym wypadku poważny błąd, bowiem już za czasów PRL dostrzeżono brak możliwości literackiego, porządnego opracowania języka romani. To znaczy możliwości takie w teorii istnieją, ale różnice wśród samych Cyganów, którzy posługują się najróżniejszymi dialektami są zbyt wielkie. Poza tym nauczanie dwujęzyczne – jak to ma miejsce w odniesieniu do innych mniejszości – musiałoby być z ochotą przyjmowane przez samych Cyganów, co niestety się nie dzieje.
W efekcie – powiedzmy sobie szczerze – nieudolności władz RP mamy, więc sytuację dość tragiczną. Szkoły skarżą się, że ludność cygańska nie wywiązuje się z obowiązku powszechnej edukacji. Cyganie skarżą się, że nie rozumieją języka, w którym edukacja się odbywa a poza tym nie stać ich na zapewnienie przyborów szkolnych oraz podręczników. Stąd później mamy programy pomocowe np. dotyczące współfinansowania zakupu podręczników, czy też kierowania do szkół dodatkowych pracowników posługujących się dialektem romani. Później mamy niezadowolenie ludności polskiej z tego, że jakaś dodatkowa pomoc finansowa kierowana jest do Cyganów, którzy rzekomo mają lepiej.
Jeśli już miałbym się na coś wściekać to na zasiłki jakie wyłudzają od państwa Polacy. Nie jest żadną tajemnicą, że po 1990 roku przybyło nam nagle rencistów, bo wiele osób w cwaniacki sposób załatwiało sobie renty oraz inne świadczenia socjalne. Sam rozmawiałem z kuratorami, którzy opowiadali jak to cwaniacy potrafią obejść jednego dnia MOPS, Caritas, PCK i jeszcze kilka fundacji. W wyniku tego całkiem znośnie im się żyje.
Przyznaję szczerze, że nie dziwię się poirytowaniu lokalnych społeczności, które dopatrują się w programach pomocowych skierowanych do ludności cygańskiej pewnego rodzaju nieuczciwości. Ale rozumiem też, że powodem takiego stanu rzeczy jest zwykłe niedoinformowanie a jednocześnie niesłychanie mała chęć Cyganów do integracji z resztą społeczeństwa. Stąd też niezwykle ważne zadanie przed samorządami, na terenie których wspomniana mniejszość zamieszkuje – informowanie, informowanie i jeszcze raz informowanie.
Przy czym trzeba podkreślić, że programy pomocowe są konieczne i ich prawidłowe wdrożenie zagwarantuje zmniejszenie problemów jakie dziś obserwujemy. Jeśli Cyganie zyskają wykształcenie będą mogli uczyć się zawodów, podejmować pracę i zaczną też inaczej postrzegać swoją rolę w społeczeństwie. Oczywiście nie przekreśli to barier kulturowych, które wynikają z cygańskich tradycji, ale to już trzeba zostawić samym zainteresowanym. Najważniejsze jest, że dziś żaden Cygan mający polskie obywatelstwo nie może powiedzieć, że państwo nie stara się mu pomóc – zarówno w wymiarze jednostki, jak też całej lokalnej społeczności.
Wiadomo już dziś, że wielu młodych Cyganów chce większej asymilacji z pozostałą częścią społeczeństwa i korzystania z tzw. dobrodziejstw współczesnej cywilizacji. Trwanie w swego rodzaju skansenie (by nie powiedzieć slumsach) jest dla nich przykrym dziedzictwem przeszłości i chętnie by to zmienili. Niestety, wymaga to ingerencji państwa polskiego – choćby w kwestii pozycji jaką mają kobiety w społeczności cygańskiej. Państwo polskie nie może tolerować kultywowania zwyczajów, które stoją w jaskrawej sprzeczności ze stanem prawnym obowiązującym w RP. Słowem, jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia, ale trzeba zabrać się do tego z głową, tak by nie wzniecać wzajemnych animozji a możliwie sprawnie rozładowywać konflikty społeczne.
Dodam też, że nigdy nie zmienimy niczego jeśli państwo nie zadba o edukację dzieci i młodzieży z rodzin cygańskich. Starszych do szkół już się nie zapędzi i nie ma co się łudzić. Ale konieczne jest włączenie młodych w życie społeczne poprzez szkoły. Kolejnym etapem jest zdobywanie zawodów i sensowne łączenie kultury, obyczajów oraz tradycji cygańskich ze współczesną polskością. Nie może być mowy o małżeństwach nastolatków, czy utrwalaniu podrzędnej roli kobiety w środowisku wspomnianej mniejszości. Tu państwo musi działać z cała surowością i nie ważne, że Cyganie będą skarżyć się na rzekome wtrącanie się w ich wewnętrzne sprawy. Jeśli żyją w Polsce to muszą przestrzegać prawa jakie obowiązuje wszystkich obywateli.
Co do szkół to przypominam, że dyskutowano już w Polsce o problemie osobnych klas dla dzieci z rodzin cygańskich. Podobne rozwiązania mają swoje plusy np. dzieci czują się pewniej w swoim środowisku, nie wstydzą się pytać nauczyciela o kwestie, które dzieci z rodzin polskich znają choćby z edukacji przedszkolnej. Niestety, oddzielne nauczanie w klasach cygańskich spowalnia proces integracji i pogłębia poczucie wyobcowania z kultury, obyczajów oraz tradycji większości.
PS
Tytuł tematu jest nieco mylący. Chyba, że miał to być celowy zabieg.
"Dodaj jeszcze, że są i tacy którzy nie mogą głosować w naszym mieście, a mędrkuje taki, smętkuje, rozlicza, dyskutuje,obraża i jest fachowcem od wszystkiego.....a jak wiadomo wszystkim wokół- "fachowiec od wszystkiego jest fachowcem od niczego" Judyta