06.12.2011 01:21
Violetta Villas nie żyje !!!
Legenda polskiej piosenki, Violetta Villas nie żyje. Miała 73 lata. Zmarła w poniedziałek ok. godz. 21 w Lewinie Kłodzkim. Na miejscu jest prokurator i policja.- Violetta Villas to cudowny egzotyczny ptak, który urodził się na polskim bagnie, nie tam gdzie trzeba – mówił przed laty Bogusław Kaczyński. – Należałoby ją określić mianem stosowanym kiedyś w operze włoskiej: primadonna assoluta, to znaczy primadonna, pierwsza gwiazda, a właściwie pierwsza gwiazda nieporównywalna do żadnej innej, która mogłaby pretendować do tego stanowiska.
Villas urodziła się 10 czerwca 1938 roku w Liege w Belgii jako Czesława Cieślak. Śpiewała od dziecka, grała też na skrzypcach, pianinie i puzonie, uczyła się tańca. Gdy w 1948 roku przyjechała do Polski, zamieszkała z rodzicami w Lewinie Kłodzkim. Zachwyceni jej głosem nauczyciele ze szkół muzycznych w Szczecinie i Wrocławiu nazywali ją "talentem, jaki trafia się raz na sto lat". Szybko odkryto u niej słuch absolutny.
Młoda artystka nie musiała długo czekać na pierwszy sukces – w 1961 roku zwyciężyła w plebiscycie "Expressu Wieczornego" na najlepszy polski szlagier ("Dla Ciebie miły"). W następnych latach występowała na festiwalach w Opolu i Sopocie, zdobyła też Grand Prix na III Festiwalu Piosenki w Rennes we Francji (1965).
Zmarła Violetta Villas - księga kondolencyjna
Villas wypromowała kilkadziesiąt przebojów. Najbardziej znane? "Oczy czarne", "List do Matki", "Dla ciebie mamo", "Dzikuska", "Przyjdzie na to czas", "Jak nie to nie" "Józek" czy "Nie ma miłości bez zazdrości".
Największe sukcesy, te zagraniczne, przyszły w połowie lat 60. W 1966 roku młoda gwiazda zachwyciła widzów wystawianego w paryskiej Olimpii programu rewiowego Grand Music Hall de Varsovie. – Jak śpiewałam fortissimo, wielki kryształowy żyrandol kołysał się – mówiła.
W latach 1966-1969 była gwiazdą słynnego Casino de Paris w Las Vegas. Śpiewała tam, w dziewięciu językach, popularne przeboje, a także arie operowe i operetkowe, w towarzystwie stuosobowego baletu. Wjeżdżała na scenę na białym koniu lub w białym jaguarze, każdego wieczoru zakładała kilkanaście sukni, projektowanych przez dom mody Diora. – Jak weszłam na scenę, to byłam jak królewna – cieszyła się. – W życiu o tym w Polsce nie marzyłam.
Nazywano ją "Seksbombą", "Madame Skandal", "Laleczką" i "Tygrysicą", a amerykańska prasa pisała, że ma "głos ery atomowej". W 1969 roku Villas została zaproszona na gościnne występy w Sahara Hotel & Casino, gdzie śpiewała duety m.in. z Barbrą Streisand. Wcześniej, w Casino de Paris, występowała u boku choćby Franka Sinatry, Deana Martina i Paula Anki. Jej tygodniowa pensja wynosiła 1200 dolarów, czyli była sześćdziesięciokrotnie wyższa od ówczesnej średniej krajowej w Polsce.
Wspominamy Violettę Villas (zdjęcia: 15)
Zasługi Violetty Villas dla polskiej kultury doprawdy trudno przecenić. W chwilach swoich największych sukcesów była pod każdym względem zjawiskowa, nawet jeśli jej sposób śpiewania i ekscentryczne zachowania nie trafiały w gusta wszystkich, a dla wielu przypominała po prostu królową kiczu. Jej największą siłą napędową, zachwycającą zarówno krytyków, jak i słuchaczy, zawsze był charakterystyczny głos, sopran koloraturowy, którym obejmowała skalę pięciu oktaw. Umiejętnie balansowała na granicy operowej divy i artystki estradowej śpiewającej popularne, a w dzisiejszych kategoriach wręcz popowe piosenki. Było ją tak trudno zaszufladkować, że tworzyła właściwie osobną kategorię.