Przychodnia kontra PGK. Za spór zapłacą mieszkańcy?
Ponad 300 tysięcy złotych, zgodnie wyrokiem sądu, ma zwrócić PGK przychodni przy ul. Wyspiańskiego. Ta 6 lat temu zbudowała sieć kanalizacyjną i od tego czasy domaga się zwrotu poniesionych przez siebie kosztów. A te rosną z każdą kolejną sprawą i nic nie wskazuje, że przestaną – PGK złożyło apelację. Pytanie tylko kto zapłaci za decyzje urzędników? Czyżby znowu mieszkańcy?Właściciele przychodni, budując w 2008 roku kanalizacje nie przypuszczali, ze sprawa zakończy się w sądzie. W tym miejscu miała powstać zgodnie z planem inwestycji w mieście, ale przychodni zależało, by budowę przyspieszyć.
- Dlatego zdecydowaliśmy się na ten krok i wyłożyliśmy własne pieniądze, bo powiedziano nam wówczas, że budowa sieci dla jednego odbiorcy się nie opłaca. Zgodnie z warunkami technicznymi, jakie postawiło nam PGK uzbroiliśmy nie tylko działkę przychodni, ale także sąsiadującą z nami. Nie było więc prawdą, że tylko jeden odbiorca miałby z sieci korzystać – wyjaśnia dr Barbara Porycka.
Mało tego, miasto tę działkę sprzedało jako uzbrojoną, a potem uzbroiło ja po raz drugi. Poniosło więc kolejne koszty (od ul. Mostowej do działki, gdzie obecnie jest sklep DINO).
- Czyje interesy w tym momencie są ważniejsze, sklepu czy przychodni, z której korzysta ok. 30 tysięcy osób? – pyta lekarka.
Sumy, za które, jak przypuszczają lekarze, zapłacą mieszkańcy mnożą się nieubłagalnie. Sąd I instancji zasądził na rzecz przychodni zwrot poniesionych kosztów budowy sieci kanalizacyjnej (ok. 280 tys. zł) i 30 tys. zł poniesionych kosztów związanych z prowadzeniem sprawy. Jednak PGK złożyło apelację (kolejne 15 tys. zł).
- Ostatecznie dwóch biegłych uznało, że to jest sieć, i że zgodnie z obowiązującym prawem jako prywatny inwestor powinniśmy otrzymać te pieniądze – mówi dr Porycka.
Jej zdaniem , sprawy w ogóle by nie było, gdyby spółka przystała na jej polubowne załatwienie (przychodnia wystąpiła do sądu polubownego, ale PGK nie przystało na zaproponowane wtedy warunki). Z kolei PGK proponowało rozliczenie inwestycji po 50 proc., na co nie przystała przychodnia. Spółka nie zgadza się ani z kwotą – w drodze przetargu taka budowa kosztowałby mniej, ani z interpretacją definicji sieci i przyłącza, która w tym przypadku ma zasadnicze znaczenie.
- Ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków jest w tej materii nieprecyzyjna. Jeżeli jako spółka miejska mamy ponieść koszty, to muszą one być realne, nie możemy szastać publicznymi pieniędzmi – podkreśla Zdzisław Wilk, prezes PGK.
Właściciele przychodni, po części mieszkańcy miasta, nie ukrywają zdziwienia postępowaniem PGK. Ich zdaniem koszty niepotrzebnego zacietrzewienia urzędników mogą w przyszłości ponieść mieszkańcy Żyrardowa.
- Jeżeli PGK będzie musiało nam zwrócić pieniądze, a do tego zapłacić prawnikowi, który je reprezentuje to skąd weźmie na to pieniądze? Najpierw będą przerzucone w koszty spółki, a później na mieszkańca. Głośno przeciwko temu protestuję. Nie zgadzam się, żeby urzędnicy przerzucali na nas koszty swoich bezsensownych działań – dodaje przedstawicielka lekarzy.
Ci zastanawiają się, czy nie skorzystać z art. 231 Kodeksu karnego mówiącego o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych, którzy przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działają na szkodę interesu publicznego lub prywatnego.
- Być może będzie inny proces, ale wtedy skierowany przeciwko konkretnym osobom – wyjaśnia Barbara Porycka.
Monika Duda
"Zawsze warto być człowiekiem, choć tak łatwo zejść na psy.... "