15.02.2015 12:21
RE: Muzeum Lniarstwa im Filipa de Girarda
(15.02.2015 11:36 )Andreas napisał(a):(13.02.2015 21:01 )SZNINKIEL napisał(a): Pan Kaczanowski przypomniał o sobie w formie dawno niewidzianego felietonu. To bardzo dobrze, że pomimo nawału pracy i kłopotów, nie zapomniał o felietonach. Czekam na więcej...
http://www.nowyzyrardow.eu/index.php/fel...st-pytanie
Przeczytałem i prawdę mówiąc – niestety – felieton niewiele wyjaśnia.Faktycznie, dobrze się stało, że Pan Kaczanowski przypomniał w tej informacyjnej pigułce skąd w ogóle pomysł na to kuriozalne muzeum. Nie znalazłem jednak niczego co przekonałoby mnie do kontynuowania tej „inwestycji”.
Po pierwsze Pan Kaczanowski nie wspomniał w tekście o kosztach rocznych utrzymania muzeum. Na naszym forum napisał, że to ok. 200 000 zł rocznie, co jest bardzo ważne w kontekście rozpatrywania skutków zamknięcia tego cuda. Otóż o tych skutkach pisze Pan Kaczanowski wymieniając trzy:
-zwrot pozyskanych środków na zakup maszyn [o ile dobrze pamiętam to chyba ok. 100 000zł],
-utrata zwrotu zaoszczędzonych środków z innych projektów [bardzo enigmatyczne stwierdzenie, które – znów niestety – nie doczekało się rozwinięcia w felietonie],
-groźbę zakazu pozyskiwania środków zewnętrznych na okres trzech lat [podkreślam, że Pan Kaczanowski napisał „groźbę”, a więc rozumiem, że nie jest to nic pewnego].
Szkoda, że Pan Kaczanowski tak niechętnie w tym temacie sięga do realnych liczb, bo warto byłoby rozważyć ile de facto miasto straciłoby w przypadku decyzji o zamknięciu muzeum i porównać to do sumy, którą prawdopodobnie wpakuje się w tę placówkę w ciągu całej kadencji.
A wiadomo na pewno, że teraz muzeum trzeba wyremontować – i znów autor nie pokusił się o jakiś szacunek na temat kosztów tegoż remontu.Za to uczciwie Pan Kaczanowski przygotowuje podatników na kolejny wydatek „[…] należy się liczyć z tym, że sprawy własnościowe budynku będzie trzeba w przyszłości uregulować poprzez zakup nieruchomości przez miasto”. Jaka to może być suma? Hymmm….
Na koniec ostatnia sprawa, której w nikt chyba nie rozumie i nawet najtwardsze umysły nie pojmą. Otóż, jak pisze Pan Kaczanowski „[…]zakupione maszyny mają wartość muzealną tylko w budynku, w którym obecnie się znajdują”, więc jest to prawdziwe kuriozum. Jak rozumiem poza tym budynkiem maszyny są jedynie kupą nikomu niepotrzebnego złomu, który można z miejsca wywieźć do huty.![]()
Dziwne to zabytki, bo według mnie zabytek to zabytek – nie ważne, czy królewska korona leży na Wawelu, czy w powiatowym muzeum, bo to w każdym przypadku jest zabytek. Nie jest też ważne, czy drewniana chłopska maselnica ze średniowiecza jest w skansenie, czy ogląda się ją w szkolnej oszklonej szafce – to nadal jest zabytek. A tymczasem żyrardowskie maszyny są zabytkiem pod dachem budynku, który do miasta nie należy, ale w budynku zupełnie innym, te same maszyny są jakimś zardzewiałym dziadostwem. Cud na cudy!
Im dłużej o tych cudach myślę, tym bardziej mam wrażenie, że Pan Kapusta miał sporo racji mówiąc o konieczności zbadania sprawy przez prokuratora. Kto bowiem wydał taką decyzję o maszynach zabytkach, które zabytkami nie są?![]()
Przecież takie orzeczenie – zapewne jakiegoś konserwatora zabytków – to jest nic innego, jak faktyczne wymuszenie na władzach miasta wykupu budynku lub jego dzierżawę. Czy nie jest de facto przystawienie pistoletu do głowy? Bo jeśli miasto powie veto i maszyny z budynku wyprowadzi to „puff!” cud się staje i zabytkowe maszyny przestają być zabytkami i oznacza to wszystko co opisał Pan Kaczanowski: „[…] zwrot pozyskanych środków na zakup maszyn, utratę zwrotu zaoszczędzonych środków z innych projektów oraz groźbę zakazu pozyskiwania środków zewnętrznych na okres trzech lat”.
Rozumie ktoś coś z tego?Chętnie poczytam jakieś wytłumaczenia...
Jeśli jest tak jak myślę – jeśli miasto zostało celowo wmanewrowane decyzją poprzednich władz w chory układ – to moim zdaniem należało się postawić i ponieść konsekwencje finansowe. Oczywiście przy jednoczesnym skierowaniu sprawy do prokuratury, bo przecież odpowiedzialność za to powinna ponieść poprzednia ekipa rządząca. Wybrano wyjście zupełnie inne, czyli przestraszono się tego pistoletu przy skroni i muzeum jest. Teraz będzie remont, później pewnie wykup budynku, a każdego roku koszt 200 000 zł. Naprawdę nie wiem co by było tańsze – rezygnacja z muzeum, czy kontynuowanie, a felieton mi tego nie wyjaśnił…
Oj, naiwny, naiwny !
Od 25 lat mamy Wolną Polskę ! Co to oznacza ?
Że nikt z władz samorządowych za nic nie odpowiada.
Rozwala i sprzedaje się za bezcen wszystko,co zbudowano w okresie powojennym: zakłady pracy, budynki komunalne z mieszkańcami, budynki użyteczności publicznej, itp.
Rozwala się struktury obywatelskie, zasady etyczne i moralne, itp.
Rozmiękcza się prawo w stosunku do grup trzymającej władzę, zmienia wymagania w zakresie kwalifikacji i certyfikacji, m.in. przez deregulacje, itp.
Wszystko robi się możliwe. Nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba przyjąć to jako pewnik.
Służby konserwatorskie są tylko dodatkiem do interesów i nie mają nic do gadania. Pani Minister zmieniła nawet ostatnio przepisy w tym zakresie, aby ułatwić interesy ludziom z pieniędzmi. Jeśli konserwator nie zgodzi się na coś, to wybierze się innego, który się na to zgodzi i sprawa będzie załatwiona.
Błąd, który popełniasz w swoim rozumowaniu to:
1. prowadzisz rozumowanie w oparciu o prawa fizyki, matematyki, ekonomii i prawa natury
2. prowadzisz rozumowanie w oparciu o prawa logiki, gdzie od założeń poprzez pewne mechanizmy logicznego działania dochodzi się do obiektywnych dowodów i stwierdzeń.
Wyłącz logikę i myślenie !
Po to zamula się otoczenie i środowisko, aby grube ryby mogły połykać małe rybki. Jedynymi prawami, które się sprawdzają i triumfują, to prawa związane z łańcuchem troficznym, które wiążą ze sobą producentów, konsumentów i reducentów w poszczególnych biocenozach. Łańcuchy troficzne tworzą sieć zależności pokarmowych.