14.06.2010 16:31
Architektura
Ponieważ jestem w trakcie tworzenia dla siebie koncepcji domu i ogrodu. Ponieważ nie lubię być jak inni, ale też nie lubię rzucać się w oczy. Ponieważ nie lubię wyrzucać pieniędzy w błoto. Sprawdzam i szperam w celu znalezienia ciekawych możliwości itd itp.Spodobał mi se wpis jednego z gości portalu gazeta.pl odnośnie domu katalogowego.
Generalnie rozgorzała dyskusja pod artykułem "Antykatalogowiec" - formuła konkursu to strzał w kolano dla organizatorów - gdzie jedna osoba napisała takie coś:
Cytat:Katalogowy projekt wcale nie jest tańszy, kosztuje też ok 15-20 tysięcy tyko zwraca się po kilku sprzedażach, ach że drogo...no no, w kocu nasza praca to nic takiego zeszyt z kartkami. Przecież chcąc robić indywidualne projekty, (nie tworzenia kolejnej wytwórni zeszytowej z katalogami), to chamstwo że chcemy za nasza pracę móc żyć (przeciez nie mamy mieszkań, rodzin, kredytów, my nawet nie jemy, ach, nasza praca wygląda jak w serialu "Majka"-gorąco polecam i na etatach mamy fotografów, którzy robią piękne zdjęcia naszych realizacji), a czy to nie paradoks że ktoś kupuje katalogowy dom za 2tysiące, ładuje w ten obiekt pieniądze życia (projekt nie jest dostosowany do indywidualnych potrzeb), kredyty, a robi kuchnie za 20tysiecy, którą wymienię za kilka lat. I mamy to co mamy, najczęściej spotykany obrazek- domy na wsiach z balkonami, których użytkownicy, nie wykańczają, bo ich nie stać - na kute barierki , które tak pięknie wyglądały na wizualizacji ich koszt to ok 8tyciecy) wziąć te wszystkie koszty projektu z nietrafionymi decyzji zsumować, to projekt katalogowy wcale nie jest tańszy a do tego nierzadko brzydki, bez indywidualnych cech dla regionu ( nie mówie tu o robieniu przaśnych chat), zastanowilisie sie dlaczego jak jeździmy po Francji, Niemczech, to nas zachwyca te wszystkie osiedla, ładne dopasowane, z charakterem wpisującym sie w dany region. U nasz tak i ma i nie będzie, za to mamy budyniowe kolory i styropianowe głowice na kolumach. ech...można pisać i pisać
I co wy na to?