05.01.2013 19:05
Zyrardowskie dzieci z grup wysokiego ryzyka
Witam !Wszyscy z troską pochylaja się nad losem żyrardowskich dzieci, piszą na forach, udzielają wywiadów w mediach, a mnie interesują ich intencje.
W naszym mieście istniało stowarzyszenie,którego celem było pomaganie dzieciom pochodzącym z tzw.grup wysokiego ryzyka.Do stowarzyszenia należały 2 placówki. Każda z placówek miała swojego kierownika,który przy pomocy zatrudnionego wychowawcy miał realizować cele statutowe. Do pierwszej z placówek przychodziły dzieci z dzielnicy Podlas -czuły się tam dobrze i były akceptowane.Placówka cieszyła się dużym zainteresowaniem środowiska lokalnego i sponsorów.
Druga placówka / Oś.Kościuszki/nie cieszyła się taką popularnością pomimo niezłych warunków lokalowych, dzieci przychodziło kilkoro./ale jakoś nikt nie zastanawiał się dlaczego dzieci nie chcą tu uczęszczać na zajęcia/
W placówce na Podlasiu organizowano zajęcia taneczno-wokalne, utworzono zespól, który występował ma festynach,imprezach środowiskowych, wystepował dla pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej. Placówka była wspierana nie tylko przez mieszkańców dzielnicy w ktorej była zlokalizowana.
Moim zdaniem szefowa stowarzyszenia nie mogła zaakceptować faktu, że o placowce na Podlasiu mówiło się dobrze, że pisało się dobrze w prasie lokalnej, na forach dlatego postanowiła zniszczyć dorobek pracy osób zatrudnionych w tej placówce + kuksańce forumowiczów.
Ktoś mógłby zadać pytanie dlaczego o tym piszę? Jako sympatyk tego stowarzyszenia i osoba, która przekazywała 1% na jego rzecz, uważam,ze odpowiedź może być prosta szefowa stowarzyszenia broni placówki na oś.Kościuszki dlatego że kierownikiem jest jej córka.
Szefowa stowarzyszenia postanawiła zamknąc placowkę na Podlasiu nie myśląc o dzieciach, ktore zostały pozbawione swojego azylu.
Pisząc tę historię, nie mam zamiaru podważać decyzji szefowej stowarzyszenia, a mianowicie budowy nowej placowki. Ale czy bilans polegający na likwidacji 2 placówek i stworzenie jednej dla mniejszej ilości dzieci to dobre posunięcie? A może warto było wyremontować stare placówki ze środków pozyskanych od sponsorów.
Czy władze naszego miasta zapomniały o tym co mówił Premier, że budowaliśmy Orliki, a teraz będziemy tworzyć świetlice-kluby srodowiskowe dla dzieci?
Czy dzieci żyrardowskie muszą być pozbawione takiej szansy?
Dlaczego radni nie zajmą się kwestią poprawy warunków placówek do których uczęszczają nasze dzieci? np placówka przy ul. Waryńskiego, budynek Jordanka przy Mostowej ?/ a może warto w budżecie miastą wygospodarować środki na ten cel/
Czy ludzie Solidarności pełniący zaszczytne funkcje w samorządzie miejskim i powiatowym zapomnieli o swoich postulatach i ideach solidarnościowych?
I ostatnie, czy dzieci żyrardowskie są dziećmi "gorszego Boga", ktorym uniemozliwia się rozwijanie ich zainteresowań i talentow?
Jako mieszkanka Żyrardowa mam prawo oceniać działania władz,organizacji pozarządowych i zadawać pytania dlaczego w mieście nie dba się o potzreby najsłabszych i przypomnieć słowa J.Korczaka że"Dziecko to też człowiek".
Przeglądając wątek Jordanek po naszemu Turboneta/pozdrawiam/ zadała pytanie, co z dziećmi? Dlaczego nie zadaje takiego pytania szefowa stowarzyszenia?