16.01.2013 16:24
Upijają się oparami alkoholu - to niebezpieczne!
Mam coś dla wasCytat:
W USA sączenie modnych drinków, próby imponowania otoczeniu poprzez wychylanie kolejnych shotów czy wlewanie w siebie hektolitrów legend amerykańskiego browarnictwa to nic nadzwyczajnego. Teraz prawdziwym hitem jest doprowadzanie się do stanu upojenia alkoholowego, nie wypijając ani kapki alkoholu. Jak to możliwe?
To prawdziwa gratka dla osób, które nie przepadają za smakiem alkoholu pod żadną postacią, są wybredne albo chciałyby trochę zaoszczędzić na jakości trunku, i mimo to przyjemnie się zrelaksować. Gadżet, który pojawił się na amerykańskim rynku, od razu święcąc triumfy, pozwala "spożywać" zwykły alkohol i korzystać z jego efektów za pomocą zwykłej inhalacji.
Obsługa urządzenia jest bardzo prosta - umieszczony w nim alkohol jest podgrzewany nad specjalną świeczką, w wyniku ciepła zaczyna się ulatniać i gromadzić w przezroczystym "bąblu" ze słomką. Na drugim końcu słomki znajduje się zazwyczaj spragniony "ognistego powietrza" imprezowicz, który radośnie wdycha kolejne porcje trunku, nie wiedząc, że... grozi mu niebezpieczeństwo.
Tak, niebezpieczeństwo. Oferowany w cenie 35 dolarów za sztukę zestaw inhalacyjny bije rekordy popularności - zwłaszcza wśród nieprzyzwyczajonych do smaku alkoholu nastolatków, które mimo wszystko chcą się w miarę "bezboleśnie" upić. Uczeni i lekarze przestrzegają, że nie przeprowadzono dotąd kompleksowych badań nad wpływem takiego sposobu "spożywania" alkoholu na ludzki organizm. Ponadto trunki wprowadzane do organizmu w formie lotnej wymagają od użytkownika dużo więcej uwagi, samokontroli i doświadczenia. Dlaczego?
Przy tradycyjnym piciu około 10 procent alkoholu wchłania się w żołądku, a pozostała ilość jest absorbowana do krwi w jelicie cienkim. Procesy te są dodatkowo spowalniane przez obecne w przewodzie pokarmowym jedzenie - m. in. dlatego nie wolno pić na pusty żołądek. Ponadto każdy z nas podlega normalnym ograniczeniom i nie jest w stanie wlać w siebie niewspółmiernej pod względem objętości porcji alkoholu. A nawet jeśli, organizm szybko się z tym upora, zmuszając nas do wymiotów.
Inhalując się, ilość wdychanego alkoholu zależy tylko od nas - nie poczujemy go "w gardle". Poza tym zabójcza substancja błyskawicznie wchłonie się do krwi, powodując niemal natychmiastowy - i znacznie silniejszy w porównaniu do tradycyjnego picia - stan silnego odurzenia.
Wszystko to sprawia, że dużo łatwiej jest się "przepić", nie pijąc, a inhalując - szczególnie jeśli nie do końca zna się swoje możliwości i ma małe doświadczenie z alkoholem. Wyższe jest również ryzyko uzależnienia - lekarze przestrzegają, że natychmiastowy "odlot", jaki powoduje wdychanie oparów alkoholowych, jest jednym z kluczowych czynników w procesie uzależnienia.
Przypuszczamy, że najnowszy wynalazek podzieli losy znacznie droższego Vaportini (na zdj. niżej, które działało na podobnej zasadzie. W tamtym przypadku producent obiecywał jednak "zero efektów ubocznych" oraz niewykrywalność alkoholu w testach krwi. W związku z oskarżeniami o promocję nieodpowiedzialnego picia został zakazany w 22 stanach Ameryki.
http://facet.wp.pl/kat,70996,title,Upija...omosc.html
To kiedy wdychamy ?
"Zawsze warto być człowiekiem, choć tak łatwo zejść na psy.... "