29.04.2010 14:48
Szewc w Żyrardowie
zwracam się do Was z pytaniem...którego szewca możecie polecić?
lub też piszcie o tych, których lepiej omijać.
od siebie...
właśnie zniszczyły mi się fleki w pantoflach i postanowiłam zanieść do szewca, żeby mi zrobił metalowe.
najbliżej miałam do tego w Alejach.
przychodzę pod furtkę... zamknięte na kłódkę,
zaglądam za bramę, drzwi do szewca otwarte.
razem z innymi ludźmi wchodzę przez bramę wjazdową,
która była tylko lekko przymknięta... a tam szewc pijany jak nie wiem co...
buty porozrzucane, klucze na biurku rozwalone, bałagan jak nie wiem, smród jak w gorzelni...
zależało mi żeby zrobił, myślę... zostawię.
chcę zapisać nazwisko na kartce, nie ma długopisu...
zostawiam bez niczego.
odbiór dnia następnego- czyli dziś.
po wyjściu rozmawiam z panią, która mówi mi, że nie pił nigdy, buty robił dobrze.
wracam dziś... pan nadal pijany.
pytam: czy są gotowe buty, które dałam wczoraj?
odpowiedź: ee... nie, a miały być?
odpowiadam, że tak. mówi, że zrobi za godzinę.
odmawiam, twierdząc, że potrzebuję na teraz.
(co by mi z nimi po pijaku zrobił, to już wolę nie myśleć...)
proszę o zwrot. po czym pan każe mi sobie ich szukać w stertach butów...
wchodzę za biurko i szukam...
znajduję buty po długim czasie poszukiwań, zdenerwowana zabieram je i żegnam się.
pan przeprasza, ja wychodzę, mruczę, że nic się nie stało...
ech... po prostu ręce opadają. ;/
zaniosłam buty na Okrzei, fakturę pan mi wypisał, zapłaciłam.
odbiór mam po 3 maja, ale mogłam wcześniej.
szybko, kulturalnie. tak powinno być