22.08.2014 07:27
Pół etatu w biurze, pół etatu przy łopacie.
Przeczytałem dziś ciekawą informację:Cytat:"Brmistrz miasteczka Ceriano Laghetto na północy Włoch pół dnia pracuje w urzędzie, a potem bierze do ręki miotłę. Zamiata ulice, wyrywa chwasty i porządkuje klomby.http://wpolityce.pl/lifestyle/210339-bur...uje-klomby
To nie kampania przed wyborami - zapewnia. Wygrał niedawno - zaledwie w maju.
Dante Cattaneo z prawicowej Ligi Północnej powiedział dziennikowi „La Repubblica”, że właśnie tak rozumie swoją służbę publiczną.
Rano pracuję w biurze, po południu sprzątam. Brakuje ludzi i funduszy, a ja nie chcę, aby nasza miejscowość była brudna, wolę zakasać rękawy
—wyjaśnił burmistrz
Sam mówi o sobie „burmistrz-zamiatacz”. Sierpień, który większość Włochów przeznacza na wakacyjny wypoczynek, postanowił spędzić pracując społecznie i to każdego dnia, jeśli trzeba, także w niedziele.
Cattaneo podkreślił, że dbanie o czystość uważa za swój obowiązek."
Zastanawiam się, czy nie można byłoby czegoś takiego wprowadzić w polskich miastach i miasteczkach? Może urzędnicy mogliby pół dnia siedzieć w biurze, a drugie pół np. zamiatać miejskie chodniki? Co Wy na to?
"Dodaj jeszcze, że są i tacy którzy nie mogą głosować w naszym mieście, a mędrkuje taki, smętkuje, rozlicza, dyskutuje,obraża i jest fachowcem od wszystkiego.....a jak wiadomo wszystkim wokół- "fachowiec od wszystkiego jest fachowcem od niczego" Judyta