RE: Nie kopać leżącego?
(22.03.2010 22:50 )elprincipito napisał(a): Jakieś ocenienie tego okresu przez Kościół?
Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że posługujemy się uogólnieniami, które tylko utrudniają poznanie prawdy. Przykładem jest, że część historyków pisze „Kościół udzielił poparcia Hitlerowi”. A ja się pytam co to jest ten „Kościół”?
Oczywiście w Niemczech było sporo katolików, którzy podobnie jak współobywatele innych wyznań, poparli NSDAP. Wśród tych katolików były osoby duchowne i jest na ten temat sporo publikacji. Papież podpisał z Hitlerem konkordat o co kanclerz zabiegał by legitymizować swoją władzę w oczach Europy. Ale czy papież popełnił błąd podpisując konkordat? Z perspektywy czasu tak, ale kto miał wtedy widzę o tym co planuje Hitler? Na pewno nie papież.
Drugim etapem jest ocena tegoż „Kościoła” podczas trwania wojny. I tu sprawy już mocno się komplikują. W Niemczech nie działały już mechanizmy demokratyczne. NSDAP miała całkowitą władzę wykonawczą (członkowie partii przejęli urzędy państwowe) a na czele państwa stał dyktator, który posługiwał się własną logiką w tworzeniu prawa. Katolicy szybko znaleźli się na czarnej liście i trafili do więzień oraz obozów zagłady. W armii oficjalnie posiadającej kapelanów trwał dziwaczny spektakl – oficerowie polityczni otwarcie wzywali do występowania z Kościoła a wspomniani kapelani starali się nie rzucać w oczy.
Państwo wprowadziło cały szereg nieformalnych utrudnień w dostępie katolików do różnego rodzaju stanowisk cywilnych czy wojskowych. Wystarczyło w kwestionariuszu podać, że jest się katolikiem by mieć z tego powodu kłopoty. Wprowadzono wtedy oficjalną formułę wpisywaną w rubryce odnoszącej się do wyznania: „wierzący w boga”.
W podbitej przez Niemcy Europie duchowieństwo bardzo często występowało przeciw okupantowi i wspomagało ruch oporu. Oczywiście zdarzały się też przypadki odwrotne, ale pamiętajmy, że problem kolaboracji dotyczył najróżniejszych ludzi – bez względu na wyznanie czy pochodzenie. Najbardziej plugawym przykładem kolaboracji osoby duchownej był moim zdaniem ksiądz Tiso skazany po wojnie na karę śmierci. Należy też pamiętać też o tym, że część katolików jakimś cudem pogodziła swoją religię z poparciem dla narodowego socjalizmu - jak choćby Leon Degrelle.
Odnośnie samego papieża to najwięcej kontrowersji wzbudza oczywiście brak jego zdecydowanej reakcji na zbrodnie nazistowskie, o których przecież wiedział. Na niekorzyść papieża podawany jest argument, że był on zdecydowanym germanofilem. Wszyscy współpracownicy z czasu nuncjatury w Niemczech i później pontyfikatu w Watykanie byli Bawarczykami. Na stanowiskach sekretarzy obsadzał niemieckich jezuitów i nawet kucharki były podobno Niemkami. Ze swym otoczeniem papież porozumiewał się w języku niemieckim, a do tego właśnie w tym języku pisał notatki i brudnopisy dokumentów. Złośliwcy wypominają mu, że gdy przyszło Boże Narodzenie śpiewano po niemiecku kolędy.
Poza tym papież był zdeklarowanym antykomunistą, i wcale tego nie ukrywał. Dobrze pamiętał wydarzenia, których był świadkiem w Monachium w 1920 roku. Podczas czerwonej rewolty powołano wtedy Bawarską Republikę Rad zaś uzbrojeni komuniści ostrzelali budynek nuncjatury i wdarli się do niego.
Wielu historyków uznaje, że te traumatyczne doświadczenia miały ogromny wpływ na postawę późniejszego papieża, który uważał, że niemiecki narodowy socjalizm jest mniejszym złem niż radziecki komunizm. Faktem jest, że Watykan ułatwiał po wojnie ucieczkę z Europy wielu członkom SS oraz innych formacji. W 1947 roku w dziennik watykański „Osservatore Romano” ogłosił wypowiedź prezydenta Argentyny Juana Perona zapowiadającą, że gotów jest przyjąć nawet 4 miliony nazistowskich emigrantów. Po tym artykule do Argentyny udał się między innymi Reichmann, który co ciekawe ucieczkę rozpoczął od klasztoru kapucynów w Genui (do klasztoru dotarł paszport uchodźcy Międzynarodowego Czerwonego Krzyża na nazwisko Klementa).
Dziś już wiadomo, że paszporty Watykanu i wizy załatwiał zbiegom przede wszystkim katolicki biskup pobliskiego Grazu Alois Hubal. Nie jest żadną tajemnicą, że był on antysemitą i zwolennikiem III Rzeszy - widział w niej siłę zdolną powstrzymać zagrożenie żydowskie i bolszewickie. Wspomniany biskup był autorem książek takich jak np. „Podstawy narodowego socjalizmu”.
Oczywiście rodzi się pytanie na ile papież wiedział o stosowanych przez Hubala praktykach? Cóż, skoro wspomniany biskup w 1944 r. został pełnomocnikiem Watykanu do spraw uchodźców niemieckich i szefem Watykańskiej Komisji Pomocy to można założyć, że w tej specjalnie powołanej instytucji funkcjonowała jakaś sprawozdawczość – tym bardziej, że papież bardzo interesował się losem Niemców. Czyżby przed papieżem ukrywano udzielanie pomocy uchodźcom nazistowskim? Ja w to wątpię, ale oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania.