RE: Suski prezesem PGM
Włosy stają dęba gdy się czyta taki artykuł .!!!
Pięciolatka bawiła się na podwórku, pod oknami rodzinnego domu. W pewnej chwili potknęła się i… wpadła do studzienki. Prowizoryczne zabezpieczenie nie zdało egzaminu. Dziewczynka tkwiła w nieczystościach do pasa, trzymając się brzegu studzienki. Na ratunek ruszyła jej 7-letnia siostra i rodzice. Tym razem się udało. Podobnie, jak kilka tygodni wcześniej, gdy do szamba wpadła starsza pani przechodząca przez podwórko.
Takich podwórek w Żyrardowie jest mnóstwo. Komunalny budynek, który nie zachęca elewacją, w bramie komórki, mały ogródek, jakieś stare meble i przestrzeń na sąsiedzkie spotkania i gonitwy dzieci. Tych ostatnich przy Legionów Polskich 27 nie brakuje. W piątkowe przedpołudnie (12 lipca) na podwórku bawią się dwie dziewczynki. Jedna jeździ na rowerze. To właśnie one w połowie czerwca przeżyły chwile grozy.
- To było koło godziny piętnastej, dziewczynki tańczyły – opowiada mama. – W pewnej chwili młodsza potknęła się i wpadła do szamba.
Dużo szczęścia
Jak opowiada młoda kobieta studzienka, do której część lokatorów wylewa nieczystości (nie mają kanalizacji w domu) osłonięta była kawałkiem plastiku, elementem lodówki.
- Usłyszeliśmy hałas, podbiegłam do okna i zobaczyłam jak młodsza córka do pasa jest w szambie, wisi na brzegu studzienki, trzyma się rączkami, a starsza próbuje ja wyciągnąć. To było straszne – wspomina kobieta.
Rodzice z mieszkania na piętrze ruszyli córkom na pomoc. Tym razem skończyło się na otarciach i wielkim strachu. Dzieci i starszych.
- Do czwartej rano nie spaliśmy z mężem – mówi kobieta. - Ja ciągle ją widziałam w tej studzience. Nie chcę nawet myśleć co to mogło się stać. Bogu dziękuję, że nie trafiło na synów, którzy również bawią się na podwórku. Starszy ma 4 lata, młodszy 3. Obawiam się, że oni nie zachowali by się tak przytomnie. Nie umieliby poradzić sobie w takiej sytuacji.
Tego było za dużo. Rodzina złożyła doniesienie na policję. Jak mówią mieszkańcy Legionów Polskich 27 – od czterech miesięcy próbowali doprosić się o pomoc w Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej.
Pułapka na przechodniów
- W sumie w tym miejscu mieszka dziewięcioro dzieci, wszystkie są w podobnym wieku, a przychodzą jeszcze dzieciaki z sąsiedztwa, żeby się pobawić – wyliczają kobiety w średnim wieku, również mieszkanki felernego adresu. – Przynajmniej dwukrotnie do PGM-u ta sprawa była zgłoszona. Interweniowali ci, którzy mają małe dzieci. Bezskutecznie.
Zanim pięciolatka wpadła do szamba, kilka tygodni wcześniej nieprzyjemna przygodę miała starsza pani.
- Jak jest deszczowo, to w sąsiedztwie robią się potężne kałuże i ludzie przechodzą przez nasze podwórko – opowiadają kobiety. – Ta pani szła już pod wieczór, nie zauważyła pułapki, stanęła i wpadła, po kolona, na szczęście tylko jedną nogą – opowiadają. – Nie ona jedna zresztą miała kłopoty.
Mieszkańcy budynku mają żal do spółki miejskiej. Jak mówią – ta myśli tylko o zebraniu należności, czynszu i niczego poza tym.
- Nie każdego stać na nowe mieszkanie w blokach, czy w domu jednorodzinnym – słyszymy. – Kiedyś faktycznie różnie tu było, ale teraz, spokojni, normalni ludzie mieszkają. Chcielibyśmy być poważnie traktowani .
A na to nic nie wskazuje. Kiedy sprawa z szambem trafiła do śledczych, na Legionów natychmiast pojawili się pracownicy PGM-u, by pułapkę zlikwidować.
Karygodne zaniedbanie
- Przyszli, postawili taką drewnianą skrzynkę, konstrukcję na słowo honoru, bez klapy żadnej, żadnego zamknięcia, tyle, że wyższe – denerwuje się kobieta w średnim wieku. – Prosiliśmy, żeby dorobić zamknięcie, to usłyszeliśmy, że takie mają zlecenie. Przykryli deskami i poszli. Dopiero mąż sąsiadki dorobił klapę, żeby było bezpieczniej, żeby się ten smród nie roznosił po całej okolicy…
- Na pewno było to karygodne zaniedbanie – mówi Sławomir Suski, prezes PGM, którego prosimy o wyjaśnienie sprawy. – Czekamy na efekt dochodzenia policyjnego.
Jedno jest pewne – jak podkreśla prezes – takie rzeczy nie powinny się zdarzyć.
- Mam nadzieję, że policyjne śledztwo wskaże winnego – mówi szef spółki.
Mieszkańcy nie mają problemu, by nie tylko wskazać winnego, ale i kolejne zaniedbania miejskiej spółki. Pokazują na odpadający z sufitu tynk, „który kiedyś komuś na głowę spadnie i krzywdę zrobi”, prowadzą nas do bramy innego podwórka, kilkanaście metrów dalej, gdzie wokół podobnej studzienki zarwał się asfalt. Wielka dziura zabezpieczona jest płytami meblowymi.
- Trwają kontrole wszystkich studzienek i szamb w naszych zasobach – mówi prezes Suski. – Nie idzie to tak szybko, jakbyśmy chcieli, ale wszystkie sukcesywnie będą naprawiane. Ta przy 11 listopada (brama dalej od Legionów Polskich – przyp. aut.) jeszcze dziś (12 lipca – przyp. aut) zostanie lepiej zabezpieczona, a w najbliższych dniach odpowiednio zabetonowana.
Jak słyszmy w Prokuraturze rejonowej w Żyrardowie zgłoszenie w sprawie wypadku na Legionów Polskich wpłynęło 17 czerwca. Śledczy „póki co” prowadzą dochodzenie w sprawie narażenia zdrowia i życia.
źródło :
Również mieszkam w budynku wielorodzinnym PGM jak się prosi aby cokolwiek przyszli i zrobili to ciągle słyszymy .Nie ma pieniędzy !!! A na wymianę głupiej żarówki na klatce czeka się około tygodnia !!!!!!