Odrobina demagogii.
Właśnie przeczytałem taką oto ciekawostkę:"Newsweek" jeszcze w sierpniu wystąpił do Kancelarii Premiera o listę wszystkich rządowych lotów od 1 stycznia 2010 roku. Służby prasowe premiera przekazały zestawienie dopiero po dwóch miesiącach. Z danych wynika, że premier traktuje samoloty jak taksówki: wraca nimi w piątki do domu i przylatuje w poniedziałki do pracy.
Godzina lotu embraera to koszt 11 tysięcy złotych. Tyle właśnie trwa lot na trasie Gdańsk -Warszawa. A to oznacza, że weekendowy wypad do domu (tam i z powrotem) to koszt około 22 tys. złotych."
http://fakty.interia.pl/polska/news/w-we...sa,1867084
Z tego co znalazłem w sieci to np. zabieg wymianu stawu biodrowego kosztuje ok. 20 tysięcy złotych. Oczywiście, można te 22 tysiące złociszy przeliczyć na obiady dla dzieciaków, czy inne tego typu sprawy. W każdym razie Pan Tusk woli mieć za tę kwotę podniebną taksówkę, bo jak czytamy: „Premier nie lubi siedzieć w Warszawie. To miasto go męczy - przyznają w rozmowie z tygodnikiem współpracownicy Tuska.” Może powinien dla odmiany spróbować pojechać do Gdańska na rowerze? Pociągu nie polecam, bo mogą pogryźć pluskwy.
"Dodaj jeszcze, że są i tacy którzy nie mogą głosować w naszym mieście, a mędrkuje taki, smętkuje, rozlicza, dyskutuje,obraża i jest fachowcem od wszystkiego.....a jak wiadomo wszystkim wokół- "fachowiec od wszystkiego jest fachowcem od niczego" Judyta