Jutrzejsze expose Tuska już w sieci
Expose Prezesa Rady Ministrów. Wiemy co powie jutro premier!Myśląc o przyszłości nie możemy nie dostrzegać niekorzystnych tendencji demograficznych. Nie możemy dopuścić do tego, że Polska się wyludni, że nie będzie komu pracować na emerytów i rencistów, że zabraknie specjalistów w wielu ważnych dla państwa dziedzinach. I właśnie troską o przyszłość podyktowane są propozycje polityki prorodzinnej Proponujemy, by łączny dochód do opodatkowania rodziny wynikał z podzielenia rzeczywistego dochodu przez stosowne części zobowiązań podatkowych. Jedna część zobowiązań fiskalnych przypadałaby na osoby samotne, dwie części na małżonków, po pół części na każde z dwojga pierwszych dzieci będących na utrzymaniu i po jednej części na każde następne dziecko. Przykładowo, dochód rodziny z trojgiem dzieci byłby dzielony na cztery części. Od tak podzielonej kwoty obliczałoby się podatek według skali i następnie mnożyło przez cztery. W efekcie ten swego rodzaju podatkowy iloraz rodzinny pozwalałby na zapłacenie znacząco niższego podatku w wypadku rodziny mającej więcej dzieci. Proponujemy też, by rodziny posiadające niepełnosprawne dziecko mogły podwyższyć kwotę ilorazu o pół części fiskalnej na takie dziecko.
Panie Prezydencie, Pani Marszałek, Panie Posłanki, Panowie Posłowie, Polki i Polacy,
Przed rokiem przedstawiłem bardzo konkretny program działania na trudny czas. Program zapewniający Polsce bezpieczeństwo, a Polkom i Polakom spokojną teraźniejszość i optymistyczną przyszłość. I dziś z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ogromna część tego programu została już zrealizowana, mimo że minął dopiero rok. A inne projekty są gotowe do wdrożenia. Dlatego dziś mogę zaproponować kolejne posunięcia, bo wiemy na czym stoimy. Wiemy, że będziemy w stanie zrobić więcej. Tak, proponujemy więcej, bo możemy sobie na to pozwolić, bo Polska jest w dobrej sytuacji.
Przez ostatni rok mój rząd nie angażował się w awantury, nie licytował w populizmie. Zajmowaliśmy się konkretami. Może dlatego wielu niecierpliwych zagrzewało mój rząd i mnie osobiście do jakichś spektakularnych gestów, deklaracji, wystąpień. Wierzcie mi, a mam doświadczenie pięciu lat sprawowania władzy, że rządzenie na tym nie polega. Polega na codziennym realizowaniu wielu małych kroków, które przekładają się na wielkie pozytywne efekty. A te efekty są, choćby opozycja zaklinała rzeczywistość i rysowała jak najczarniejszy obraz. Paradoksalnie, te efekty bez trudu są dostrzegane z zewnątrz. Proszę wskazać inny kraj w Unii, który byłby tak często i tak pozytywnie pokazywany jako przykład dla innych, jako ostoja stabilności i wzrostu. Tak, Polska jest zdrowym filarem Unii. O nas się nie mówi w kontekście kłopotów, lecz wyłącznie pozytywnych dokonań.
Kiedy poprzednio o Polsce tak mówiono? Śmiem twierdzić, że po 1989 r. były tylko krótkie epizody, kiedy mieliśmy dobrą opinię, kiedy stawiano nas jako przykład. A ostatnie pięć lat to w ogromnej większości czas, kiedy o Polsce mówi się tylko dobrze. Pamiętacie wspaniałe i ciepłe słowa pod naszym adresem wygłaszane przez tych, którzy przyjechali na Euro? Pamiętacie pozytywne zaskoczenie Polską tych ludzi? To są fakty. Polska jest naprawdę fajnym krajem i inni to widzą. Oczywiście nie twierdzę, że nie ma problemów, że nie popełniliśmy błędów, że nie mogłoby być lepiej. Tak, robiliśmy błędy, bo nie mamy poczucia nieomylności, które ma opozycja. Ale potrafimy się do tego przyznać i wyciągnąć wnioski. Tak, zdarzały się zaniechania. Nie daliśmy rady z tak wielkim frontem prac inwestycyjnych, ale te drogi, dworce, linie kolejowe, stadiony są, a te niedokończone są nadal budowane. To wszystko jest realne, wystarczy przejechać przez Polskę. Różnica między tym, co mamy pod koniec 2012 r., a tym, co zastaliśmy pod koniec roku 2007 jest ogromna. Jest tak wielka, że nawet polityczna ślepota tego nie przykryje.
Który inny kraj w Unii w czasach kryzysu podjął tak wielki wysiłek inwestycyjny, tak wielkie zadania modernizacyjne. Otóż żaden. Nigdzie nie podjęto tylu zadań, nie przeznaczono tak ogromnych kwot, w stosunku do wielkości PKB, jak w Polsce. Na to wszystko trzeba było znaleźć pieniądze, jednocześnie nie pogłębiając deficytu. Bo przecież te inwestycje to nie tylko środki unijne. To była nasza odpowiedź na kryzys – ucieczka do przodu, rozwój, inwestycje infrastrukturalne. I to jest przez świat doceniane. Polska jest w niewielkiej grupie państw UE, którym nie grozi obniżenie ratingu, które nie mają kłopotów z lokowaniem na rynku swoich obligacji.
To nie przypadek, że zaledwie kilka dni temu nasze obligacje osiągnęły najniższą w historii rentowność – 4,15 proc. I to nie przypadek, że te obligację kupują banki centralne najbardziej rozwiniętych krajów. A wiecie, kto tego nie dostrzega, kto widzi zupełnie inną Polskę niż ona jest? Tak, tak, to obecna na tej sali opozycja. Nie wiem, jaką trzeba mieć wadę, ile trzeba mieć w sobie złości, zacietrzewienia i złej woli, żeby nie widzieć tego, co widzą wszyscy. Ale ja nic na to nie poradzę, że ktoś ma pewne ułomności. Pewne jest jedno, to co się udało zrealizować, powinno budzić dumę. Szczególnie dlatego, że działo się to w bardzo trudnym czasie.
Jak to wszystko ma się do haseł opozycji? Rząd nic nie robi – słyszę od niej i różnych komentatorów. Obudź się Polsko! – wykrzykują PiS, „Solidarność” i o. Rydzyk. Nawet osoby życzliwe mnie i rządowi apelują o jakieś radykalne działania. Odpowiem im wszystkim. Tak, mój rząd nic nie robi. Spokojnie, spokojnie. Pokrzykujący w tej chwili z ław opozycji nie powinni się cieszyć nie wysłuchawszy dalszego ciągu. Bo to dla was nie będzie miłe. Otóż mój rząd nic nie robi, żeby Polskę wpakować w kłopoty, żeby w Polsce było źle, żeby nie było perspektyw. Tak, nic nie robimy, żeby zrealizował się wasz scenariusz, że im gorzej tym lepiej. I nie robimy nic, co byłoby nieodpowiedzialne, krótkowzroczne, szkodliwe dla Polek i Polaków. Wiem, że wy byście to wszystko zrobili, ale na szczęście nie rządzicie i nie zrobicie. I Bogu dzięki, że tak jest.
Bo co proponuje opozycja? Otóż opozycja proponuje takie rozwiązania, których realizacja byłaby pogrążeniem Polski w ciężkim kryzysie. Już to, co jako receptę ujawnił pan prezes Kaczyński, a co podliczył pan minister Rostowski, jeży włosy na głowie. To nie tylko rozwala budżet, ale zostawia ogromne zobowiązania przyszłym pokoleniom. Opozycji łatwo przychodzi rozdawanie, bo za nic nie odpowiada. My na takie populistyczne gesty nie pójdziemy, bo w przeciwieństwie do opozycji jesteśmy odpowiedzialni. Tak, cały pierwszy rok funkcjonowania mojego rządu po wyborach w 2011 r. to było ćwiczenie z odpowiedzialności.
Nie udało nam się sprowadzić deficytu do poziomu 3 proc. PKB, ale jesteśmy blisko osiągnięcia tego celu. Rok 2013 będzie pod tym względem trudny, ale powinno się udać zredukowanie deficytu poniżej 3 proc. A w latach 2014-2015 wszystko powinno już być zgodne z założeniami ministra Rostowskiego, które zaakceptowała Unia Europejska. Podkreślę, że nasz tegoroczny wskaźnik deficytu jest jednym z najlepszych wyników w Unii. Podobnie jak jednym z najlepszych jest wskaźnik wzrostu za 2012 r., który nie będzie niższy od 2,5 proc., a być może bliski 3 proc. Polska gospodarka cały czas rośnie, więc mówienie o recesji jest absurdem. Oczywiście nie zadowala nas poziom inflacji, ale rząd ma ograniczony wpływ na inflację, mniejszy niż Rada Polityki Pieniężnej.
Wielkim problemem dla mnie i mojego rządu jest stosunkowo wysoki poziom bezrobocia, choć dwukrotnie niższy od np. Hiszpanii, ale nie patrzymy na to obojętnie. Ułatwimy tworzenie nowych miejsc pracy w ten sposób, że zwolnimy pracodawców z obciążeń składkowych przez pierwsze pół roku po stworzeniu nowego miejsca pracy. I zastanowimy się nad wydłużeniem tego okresu. Zdecydowaliśmy się na oskładkowanie umów o dzieło i umów-zleceń, z wyjątkiem studentów, bo zwiększa to bezpieczeństwo socjalne i zdrowotne zatrudnionych w ten sposób. A poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne w czasach niepewności, szczególnie niepewności o pracę. Ale wbrew różnym głosom nie zamierzamy w ten sposób podnieść kosztów po stronie przedsiębiorców. Nie dojdzie przez to do likwidowania miejsc pracy i poszerzania szarej strefy.
W trudniejszych czasach powinna obowiązywać zasada solidarności i pracodawcy korzystający przez lata na umowach-zleceniach i o dzieło nagle nie zbiednieją z tytuły płacenia składki od tych form zatrudnienia. To jest element przywracania równych warunków konkurowania, bo dlaczego składki płacić mają tylko ci, którzy zatrudniają w oparciu o umowy o pracę. W tej mierze też powinna obowiązywać równość podmiotów. Skoro jedni płacą składki, to od tej zasady nie powinno być wyjątków. To może być pierwszy krok do zmniejszenia liczby tzw. umów śmieciowych, ale nie zmniejszenia liczby legalnie zatrudnionych. Bo przecież ci ludzie są potrzebni do wytwarzania towarów i usług, więc po oskładkowaniu nadal będą potrzebni. To obecna sytuacja, premiująca zatrudniających na umowy nieoskładkowane, nie jest normalna, bo oznacza nierówność podmiotów.
Przez ostatni rok wdrażaliśmy posunięcia mające chronić przyszłość Polaków i zapewnić im bezpieczeństwo, także na emeryturze. Dlatego zdecydowaliśmy o stopniowym podnoszeniu wieku emerytalnego, o podniesieniu o 2 proc. składki rentowej po stronie pracodawców, wprowadziliśmy składkę zdrowotną dla rolników, zmieniliśmy system waloryzacji emerytur i rent, wprowadziliśmy zmiany w systemie emerytur mundurowych. Będziemy kontynuować racjonalizację systemu emerytalnego, likwidując niezrozumiałe przywileje i dostosowując ten system do warunków, w jakich dzisiaj się pracuje, także technologicznych. Szczególnie dotyczy to emerytur górniczych, gdzie przywileje obejmują obecnie nie tylko osoby najciężej pracujące i ponoszące ryzyko, ale także tych, którzy w imię sprawiedliwości i równości z takich przywilejów korzystać nie powinni. Nie zabieramy nikomu uzyskanych praw, lecz nowo zatrudnionych będą już obowiązywały nowe zasady.
Proponujemy, by podatek dochodowy był powszechny, co oznacza, że powinien on obejmować także rolników. Dzięki wprowadzeniu powszechnego podatku możliwe będzie sprawiedliwsze korzystanie z ulg i odpisów, co dotychczas nie było możliwe, bo część ulg było związanych właśnie z tym podatkiem. To wszystko pozwoli stopniowo rezygnować z utrzymywania specjalnej instytucji ubezpieczeniowej, jaką jest Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS).
Myśląc o przyszłości nie możemy nie dostrzegać niekorzystnych tendencji demograficznych. Nie możemy dopuścić do tego, że Polska się wyludni, że nie będzie komu pracować na emerytów i rencistów, że zabraknie specjalistów w wielu ważnych dla państwa dziedzinach. I troską o przyszłość podyktowane są propozycje polityki prorodzinnej Proponujemy, by łączny dochód do opodatkowania rodziny wynikał z podzielenia rzeczywistego dochodu przez stosowne części zobowiązań podatkowych. To rozwiązanie podobne do tego stosowanego obecnie we Francji.
Jedna część zobowiązań fiskalnych przypadałaby na osoby samotne, dwie części na małżonków, po pół części na każde z dwojga pierwszych dzieci będących na utrzymaniu i po jednej części na każde następne dziecko. Przykładowo, dochód rodziny z trojgiem dzieci byłby dzielony na cztery części. Od tak podzielonej kwoty obliczałoby się podatek według skali i następnie mnożyło przez cztery. W efekcie ten swego rodzaju podatkowy iloraz rodzinny pozwalałby na zapłacenie znacząco niższego podatku w wypadku rodziny mającej więcej dzieci. Proponujemy też, by rodziny posiadające niepełnosprawne dziecko mogły podwyższyć kwotę ilorazu o pół części fiskalnej na takie dziecko.
Chcemy też wprowadzić ulgi związane z kosztami ponoszonymi na wychowanie i wykształcenie dzieci, poczynając od przedszkola. Na każdym etapie kształcenia kwoty ulg byłyby większe, czyli najwyższe byłyby na poziomie uczelni. Opracujemy też specjalny system zasiłków na dzieci, zróżnicowanych i dostosowanych do wieku dziecka, sytuacji materialnej rodziny oraz stanu zdrowia dziecka. Zreformujemy dodatki na dzieci chore i niepełnosprawne oraz dla rodziców samotnie wychowujących dzieci. Rozważamy również podniesienie emerytury z uwagi na wychowanie większej liczby dzieci, wydłużenie okresu składkowego i ubezpieczenie społeczne dla rodziców, którzy skupili się na wychowywaniu większej liczby dzieci. Przykładowo, wychowanie trojga dzieci oznaczałoby podniesienie wysokości emerytury o 10 proc., a każde kolejne dziecko oznaczałoby dodatkowy wzrost świadczenia o 5 proc. Przyrost świadczeń nie powinien jednak przekraczać 25 proc. kwoty bazowej.
Warte podkreślenia jest to, że polityka mojego rządu, w tym propozycje reform, mają na celu utrzymanie wzrostu, stabilności wewnętrznej, bezpieczeństwa socjalnego i zdrowotnego, a na zewnątrz - zaufania do Polski. A będzie to możliwe, jeśli konsekwentnie będziemy realizować niezbędne posunięcia, opierając się różnym falom populizmu i receptom, które wprost prowadzą do mniejszej lub większej katastrofy. Odnoszę wrażenie, że opozycja wręcz wciska nam takie rozwiązania. Mam więc jedną radę. Jeśli te propozycje są tak atrakcyjne jak mówicie, przekonajcie do nich Polaków i wygrajcie wybory. Na razie to my mamy mandat do sprawowania władzy, i to mandat bardzo solidny. Co oznacza, że będziemy rządzić wedle własnych recept, choć oczywiście bylibyśmy zadowoleni, gdyby opozycja miła realne i atrakcyjne propozycje. Nic na to nie poradzę, że takich propozycji nie ma.
Mój rząd ma nie tylko demokratyczny mandat do sprawowania władzy w kraju, ale też mamy mocną pozycję w Unii Europejskiej. Przede wszystkim ze względu na dobre wyniki gospodarcze, stabilność i przewidywalność. Wbrew różnym czarnym proroctwom nie jesteśmy peryferiami Unii, lecz samym sercem wspólnoty. A swoje cele osiągamy spokojną polityką, a nie obrażaniem wszystkim, czy udawaniem, że jesteśmy mocarstwem. Korzystamy z wszystkich atutów, jakie daje nam wspólnota, a jednocześnie udaje nam się zachowywać odporność na najgorsze przypadłości dotykające niektórych jej członków. Nie musimy wywoływać awantur, żeby grać ważną rolę. Odgrywamy ją właśnie dlatego, że tych awantur nie wywołujemy.
Mamy bardzo silny i demokratyczny mandat do rządzenia i nie boimy się żadnej próby, czy to w postaci wotum zaufania, czy nawet wyborów. Żeby to udowodnić, ja i mój rząd gotowi jesteśmy poddać się próbie – zarówno głosowania wotum zaufania w Sejmie, jak i próbie powszechnej. Dlatego zgłaszam wniosek o udzielenie mojemu rządowi wotum zaufania przez wysoką izbę. A jednocześnie poddaję się pod osąd społeczeństwa. Przez tydzień będzie uruchomiony specjalny numer, na który każdy będzie mógł wysłać SMS, czy mój rząd ma działać nadal, czy mamy ogłosić przedterminowe wybory. Po tygodniu głosowania w formie SMS niezależna komisja ogłosi wynik tej próby, a ja i mój rząd podporządkujemy się społecznemu werdyktowi.
http://obserwator.com/obserwacje/expose-...k.facebook
"Rządzą nami ludzie, którzy - właściwie bez wyjątku - posługują się rynsztokowym językiem, bez zahamowań korzystają z materialnych przywilejów, załatwiają sobie bezkarność, knują na wpół mafijne spiski, kłamią." - prof. Ryszard Bugaj
www.kontrowersje.net
www.kontrowersje.net