23.01.2013 16:20
Jak nas widzą za Odrą?
Zmienia się stereotyp Polaka za granicą. Przestaliśmy się jednoznacznie kojarzyć z kradzieżami samochodów, alkoholizmem i rozróbami. Niemcy zaczynają cenić nas za pracowitość i łatwość asymilacji.Polscy specjaliści są w cenie za Odrą. Budowlańcy nie narzekają na brak pracy, a pielęgniarki są wręcz rozchwytywane. Wszystko dlatego, że mamy podobną kulturę, chcemy się integrować i nie mamy postawy roszczeniowej jak inne nacje zamieszkujące Niemcy. Unikamy też tworzenia zamkniętych zbiorowisk, zamiast tego wpasowujemy się w istniejącą społeczność. W dodatku dość szybko przyswajamy sobie znajomość języka, co jest warunkiem koniecznym do znalezienia pracy w Niemczech.
My się w ogóle nie integrujemy jako Polacy. Jest nas tu naprawdę dużo, ale tę wspólnotę widać jedynie na polskojęzycznych mszach. Po wyjściu z kościoła ludzie się rozchodzą do domów i tyle. W każdym mieście jest też zwykle jeden polski sklep albo bar i na tym koniec. Dla porównania Włosi czy Grecy mają mnóstwo restauracji, marketów, organizują spotkania, imprezy i podkreślają swoją odmienność. My wolimy siedzieć cicho i spotykać się tylko w najbliższym gronie znajomych. Zupełnie nie rozumiem czemu, przecież nasza kultura też ma wiele do zaoferowania – skarży się Lucyna, która mieszka w Offenbach już przeszło 30 lat.
Wykształceni i lubiani
Polacy coraz częściej znajdują tu legalne zatrudnienie. Choć tylko połowa pracuje na zakontraktowanych stanowiskach, podczas gdy reszta zasila szarą strefę, to i tak można mówić o postępie – jeszcze 10 lat temu w Niemczech legalnie pracował tylko co dziesiąty obywatel RP.
W pierwszej połowie br. do Niemiec przyjechało za chlebem blisko 90 tys. Polaków. To niemal dwukrotny wzrost w porównaniu z 2011 r. Obecnie w RFN jest nas blisko pół miliona. Do tego należy doliczyć kolejne półtora miliona Niemców legitymujących się polskim pochodzeniem. W ogólnym rozrachunku daje to blisko dwa miliony osób mówiących po polsku. To już poważna grupa obywateli, która coraz częściej wypiera z rynku pracy Turków.
Według statystyk jesteśmy bardziej lubiani, pracowitsi i chętniej zatrudniani od innych obcokrajowców. W dodatku dwie trzecie z nas mogą pochwalić się średnim lub wyższym wykształceniem, co stawia nas w zdecydowanie lepszym świetle niż innych obcokrajowców. Cenione są zwłaszcza Polki, postrzegane jako wymarzone kandydatki na żony. Zresztą już co dziesiąta żona w Niemczech pochodzi właśnie z naszego kraju. Również nasze dzieci nie mają problemów z asymilacją w niemieckich szkołach, z łatwością uczą się też języka.
– Czasami aż strach się odezwać, żeby ktoś nie odpowiedział nam po polsku. Na ulicach nie wyróżniamy się niczym szczególnym. No, może poza faktem, że Polki lubią chodzić na obcasach, co nie jest popularne wśród rodowitych Niemców. Ciężko jest też znaleźć ulicę, na której nie stałby zaparkowany samochód na polskich rejestracjach, a polskie nazwiska są normą na skrzynkach pocztowych i domofonach. To naprawdę dobrze, bo dzięki temu łatwiej tu o znajomych i przyjaciół. Z rdzennymi Niemcami zaprzyjaźnić się jest o wiele trudniej – wyjaśnia Przemek, który od kilku miesięcy mieszka w Eltvile am Rein.
Lech Osuchowski
Najliczniejsze grupy imigrantów w Niemczech
1. Turcy – 1,7 miliona (2,1 proc.)
2. Włosi – pół miliona (0,6 proc.)
3. Polacy – 400 tys. (0,5 proc.)
http://praca.wp.pl/title,Jak-nas-widza-z...omosc.html
"Zawsze warto być człowiekiem, choć tak łatwo zejść na psy.... "