02.09.2012 22:09
RE: IV Festiwal Miasto Gwiazd
Formuła EDD wyczerpała się http://zyroskop.info.pl/category/rozmowa_dnia/Chciałabym zainteresować Was wywiadem naczelnika kultury w jednym z żyrardowskich internetowych mediów. Kilka ciekawych spostrzeżeń, bo tak sobie pomyślałam, że idealnie wpasowuje się to w temat festiwalu, kosztów, upolitycznienia:
Pan naczelnik chwali jakie to EDD jest wspaniałe, po chwili dodaje, że już ich nie chcą i to świadoma decyzja. Już ich nie chcą, ich decyzja? „Oni” nie chcą. Nie ważne czy mieszkańcy chcą, czy nie? Jakie to ma znaczenie? Żadne. Jak mówi naczelnik „wycisnęli z tej formuły wszystko”. Tłumacząc słowo „wycisnęli” „oni”, właśnie powiedział „Nam”, że była to wyłącznie propaganda, z której „wycisnęli”... Ale co? Dodaje za moment – stolicę kultury, główne EDD i „pieniążki”. Już wiemy, że nie robiono tego dla mieszkańców, tylko po to by coś „wycisnąć”... Opowiada, że na EDD przyjeżdżały gwiazdy i to światowego formatu, tu się zająknął? Chyba sam nie wierzy w to co mówi. Mam nadzieję, że ktoś wymieni choć trzy dla utrudnienia. Zauważcie, że miasto podaje: dostali dużo pieniędzy..., lecz nigdy nie ujawniają czy wydali, kto zarobił, na co wydali i ile środków poszło z miejskiej kasy dodatkowo poza dotacją (czyli żyrardowskich podatków), nie wspominając o środkach miejskich spółek jako partnerów? Dziwne, wręcz infantylne jest podejście naczelnika do „pieniążków” których w zeszłym roku dostali dużo, aż 200 tysięcy, to duży zastrzyk do EDD – mówi. Co to znaczy? Kiedy 200 tysięcy staje się „dużym zastrzykiem”? Wtedy gdy jest to cząstka pieniędzy. Nasuwa się pytanie ile te EDD kosztowało? Czy pół miliona to mało czy dużo? Czy warto było? Na co je wydano? Czy w tych pieniądzach nie były ukryte przedpłaty kontraktowe na przyszłe lata? Łatwiej później chwalić się, że ktoś przyjechał za darmo lub wziął małe pieniądze. Policzcie ile razy są zapraszani ci sami, czy gdzieś znajdziecie koszt tych zaproszeń, albo tak zwane premie, dodatkowe „pieniążki” dla...? Takie działania są dość często praktykowane w różnych instytucjach. I czy „pieniążki” to słowo, które wypowiada się do dzieci, nie pokazuje stosunku naszej władzy do nas? Naczelnik jest zadowolony, że powstała akcja fabryka kultur, pewnie sam ją wymyślił, więc jak mógłby być nie zadowolony? Wymienia kilka wydarzeń, dwa koncerty w kościele, wystawę konkursową, spektakl teatralny, spotkanie. Nie mówi ile to kosztuje. Pani redaktor nie pyta. To ja zapytam czy ktoś wie ile to kosztuje? 200, 300, pół miliona, a może milion? Co będziemy z tego mieli? Na spektakl którego koszty zmieścimy w widełkach 60-120 tysięcy przyjdzie 100 osób, a jak dostawią krzesełka 150. Kto będzie publicznością? Ci co zawsze? Wymienionych zostało 10 imprez mniej lub bardziej kosztownych. Oglądających kilka set osób. Koszt? Nigdy się tego nie dowiemy!