RE: IV Festiwal Miasto Gwiazd
Znalazłam ciekawy tekst na radio. Zgadzam się z tą panią w 100%. Festiwal widziałam tylko w sobotę gdzie były pokazy mody i wybory miss. Ale udało mi się zobaczyć wystawy które zrobiły na mnie ogromne wrażenie w szczególności blaszane obrazy. Dziękuję.
Dominika
"I co dalej?
Nie bardzo chcem, ale muszem – jakby to rzekł „klasyk”. Taka myśl nasunęła mi się po 14 września. To data końca V jubileuszowej edycji Interdyscyplinarnego Festiwalu Sztuk 2013 w Żyrardowie. Ciężko pisać o imprezie, w którą jest się mocno zaangażowanym i nad którą pracowało się od dłuższego czasu. Jednak pozwolę sobie podzielić się kilkoma spostrzeżeniami.
Piąty raz udało się zorganizować wydarzenie, którego nie powstydziłoby się żadne miasto. Wieloaspektowe spojrzenie na sztukę, kulturę, kilka tysięcy metrów kwadratowych wystaw, grono zacnych artGości, debaty, recitale spotkania, a większość w happeningowej formule. Ktoś powie, po co o tym pisać, skoro było i się odbyło. Historia już. Czuję jednak jakiś wewnętrzny imperatyw, żeby podsumować tę edycję. Była ona wyjątkowa. Bo jak wytłumaczyć fakt, że udało się zrobić tygodniową imprezę, za symboliczną złotówkę, a jak powiedział Artur Krajewski na otwarciu festiwalu za symboliczne 50 gr. Tak ciężko finansowo nie było jeszcze do tej pory. A jednak idea przetrwała? Jak to wytłumaczyć? Racjonalnie się nie da, bo fenomen – jakim jest festiwal trudno jest wyjaśnić. Są tacy, którzy tylko ręce zacierają, żeby festiwalowi się nie udało, żeby wszystko się rozjechało, zagrzebało w popiele. Wtedy dopiero będzie sukces. Krytykować i rzucać pomidorami jest łatwo, coś zrobić trudniej. Polskie piekiełko. Miałam kiedyś okazję pracować za granicą i na własnej skórze przekonać się kto należy do grona najbardziej zazdrosnych, zawistnych ludzi. Tak się złożyło, że w sytuacjach kryzysowych pomagali mi inni, Francuzi, Walijczycy, Brazylijczycy, a kto dołki kopał? Rodacy. Dlaczego, tak głupio naiwna dziwię się, że ten festiwal w oczy kole. To mega wysiłek wielu ludzi, ale przede wszystkim Artura Krajewskiego, który ma imponujący dorobek artystyczny, nie boi się podejmować kontrowersyjnych decyzji, działać pomimo przeszkód. Krystyna Janda podsumowała to słowami, że jest większym wariatem niż ona, by porwać się na realizację takiego przedsięwzięcia.
Ale są też sukcesy. Dzięki festiwalowi powiat żyrardowski został w 2010 r. – kulturalną stolicą Mazowsza, a Artur osobowością roku. W tym roku Krajewski otrzymał od marszałka Struzika medal Pro Mazovia za specjalne zasługi na rzecz kultury w regionie. Po raz drugi została wręczona nagroda ArtNoble – dla najlepszego dyplomu wytypowanego spośród kandydatów zgłoszonych przez publiczne uczelnie artystyczne w kraju. To świetna promocja młodych zdolnych ludzi, którzy mogą stać się naszym znakiem firmowym na świecie. Nagrodą dla laureata jest wystawa w Galerii Studio w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Władze miasta Żyrardowa nie pomagają w realizacji tego przedsięwzięcia. Czy to wydarzenie zagraża miastu? Pytam się w jakim sensie? Czy tak trudno jest usiąść przy okrągłym stole, porozmawiać i pomóc sobie nawzajem, wznieść się ponad podziałami? Festiwal Sztuk promuje miasto i pokazuje jego niesamowity potencjał. Bo Żyrardów, to miasto wyjątkowe, pełne fantastycznej energii i świetnej publiczności, o czym mieliśmy okazję przekonać się, po raz kolejny w tym roku. Pomimo, że tu nie mieszkam, zdążyłam je nieźle poznać. Smutne to bardzo, chociaż nie o sentymenty tu chodzi, ale o współpracę i chęć zrobienia czegoś razem. Dlaczego nie docenia się tego, że przy Festiwalu pracuje duże grono młodych zdolnych ludzi, artWolontariuszy, którzy dzięki zaangażowaniu w przygotowanie uczą się właśnie wspólnego działania, docierają się, budują swoje życiorysy. A to, że działają na kilku frontach, szkodzi, jak sądzą niektórzy. Dlaczego? To chyba dobrze, że poznają system pracy z różnymi ludźmi, osobowościami, w różnych warunkach i sytuacjach. Ten Festiwal nie udałby się bez pracy artWolontariuszy, to oni stali się solą tego wydarzenia.
Tak się złożyło, że jechałam z gośćmi festiwalowymi 14 września z Warszawy do Żyrardowa, w ostatni dzień Festiwalu Sztuk 2013. Był to także ostatni dzień strajków Solidarności. Niektórzy strasznie na związkowców klęli, że torują ruch, że bajzel w mieście itp. Zdziwiło mnie to przyznam szczerze. Czy tak trudno jest zrozumieć, że Ci ludzie czują się „olani”, że nikt nie chce ich wysłuchać, wypracować wspólnej formy współpracy. Gdyby wszystkie strony próbowały się porozumieć, czy naiwnie wierząc, nie byłoby po prostu łatwiej? Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Stare jak Biblia powiedzenie, w którym jest garść prawdy. Paulina Reiter pisze: Myślę, że bardzo wielu ludzi deklaruje, iż nie interesuje się polityką, bo ma poczucie, że nie ma szansy uczestniczyć realnie w tej „grze” – że inne karty rozdaje się na stole, a inne pod stołem. Zresztą samo pojęcie polityki jako gry /i polityków jako graczy o władzę/ jest odpychające. Mam wrażenie, że ludzie są zdegustowani dzieleniem wpływów, ideologicznymi dysputami. Chcieliby po prostu lepiej żyć. Mieć pracę, dobrą edukację, dostęp do służby zdrowia, ubezpieczenia emerytalne – to dziedziny, na których poprawie powinno przecież zależeć wszystkim niezależnie od podziałów partyjnych.
Tak sobie właśnie myślę, dlaczego tak trudno jest działać ponad podziałami. Czy aż tak są one głębokie? Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi ze zdolnościami komunikacyjnymi? Mamy możliwość podejmowania decyzji i działania? Może brakuje wyobraźni, dobrej woli i zwykłej ludzkiej życzliwości? Panta rhei – wszystko się zmienia. Nigdy nie wiemy, po której stronie barykady za chwile przyjdzie nam się znaleźć. Warto o tym pamiętać.
Marta Olbryś"